top of page

Recenzja książki "Wyklęte imperium. Irańskie opowieści"


Perskie dywany - zapewne każdy z nas bez namysłu wykrzyknie - są niesamowite! Natomiast tylko garstka jest w stanie odpowiedzieć na pytanie jak powstaje owo piękno. Można zechcieć wiedzieć o wiele więcej zanurzając się w skarby kulturowe, architektoniczne, archeologiczne dawnej Persji. Tej, którą znaliśmy jako dzieci tylko z bajek, do świata których wpuszczał dżin z lampy. Dzisiaj Iran to ruina po wielkim Imperium Perskim, którego chlubę dawno temu rozbił Aleksander Macedoński. Niecałe 160 stron irańskich zapisków Aleksandry Lisewskiej nie zawiedzie czytelnika, który chciałby po prostu wiedzieć.

Historia, religia, życie codzienne - głównie wokół tych tematów krąży książka. Są oczywiście wywoływane sławne dziejowe miejsca i zabytki, bardzo starannie i ładnie opisane, a to kwalifikuje książkę także na przewodnik. Skrzydlate rzeźby byków będą przypominały wielkość państwa i jego prastarych monarchów z dynastii Achemenidów, którzy przyjmowali hołdy od podbitych narodów. Przywołany Faravahar z trzema rzędami piór opowie o pewnej regule. Jest w lekturze jasno wyodrębniony z islamu odłam szyicki obok sunnickiego. Wyjaśniono jego genezę, obchody ważnych dat, miejsca kultu i świętych mężów (imamów oraz emamzade). Rozbudowane opisy wnętrz meczetów, mauzoleów, kopuł, minaretów, dziedzińców z marmurowymi posadzkami, sanktuariów, zikkuratów, bazarów, pałaców czy placów objętych wzrokiem z dachów budynków na pewno spodobają się podróżnikom - estetom. Sięganie wiedzą do historycznych tradycji np. zurchane czyli perskich siłowni oraz pahlawani - zmagań zapaśniczych, bardziej uzmysławia to, czego możemy szukać w Iranie, gdy zdecydujemy się tam pojechać. Nie brak ciekawostek np. na temat domów w kształcie stożka, które zastępowały lodówki, o wieżach wentylacyjnych, o Pawim Tronie, o zamierzeniach ostatniego szachinszada Mohammada Rezy Pahlawiego - marzyciela, który pragnął upodobnić swój kraj do tego sprzed wieków. Z całą dbałością autorka chce byśmy wiedzieli też o zoroastryzmie, by zrozumieć wcześniejszy świat Iranu.

Aleksandra Lisewska przygląda się życiu kobiet co chwilę poprawiając niewygodną chustkę. Nakrycie głowy obowiązuje każdą kobietę, bez ustępstwa dla turystki i innowierczyni Poczynione obserwacje zapewniają, że choć dzieli nas przepaść kulturowa, to w środku mamy podobne potrzeby egzystencjalne i emocjonalne. Islamska Republika Iranu po rewolucji przyniosła nowe, bardzo ostre ustawodawstwo oparte na prawie islamskim. Szczególnie słabsza płeć odczuwa jego skutki. Czador (namiot) przykrywa więc kobiety przyrzekając im schronienie od niepotrzebnych, nachalnych oczu. Przytoczony przypadek Szirid Ebadi - sędzi, która za walkę o demokrację i prawa człowieka dostała jako pierwsza muzułmanka Pokojową Nagrodę Nobla, daje nadzieję na coś więcej. Wiele nakazów powoduje, iż państwo chcąc przywrócić ład moralny, wraca jednakże do mroków przeszłości. Kontakt z turystą to wielka szansa na chwilową ucieczkę od zakazów i przejście przez granicę bez wyjazdu. Stąd - jak zapewnia autorka - wynika szacunek Irańczyków do przyjezdnych, ich gościnność i chęć pomocy. To po trosze wyjaśnia bardzo trafne spostrzeżenia pisarki odnośnie dzisiejszej mentalności tam. Reszta to najpewniej wiedza, którą zgłębiała przed napisaniem książki. Zorientujecie się, że "Wyklęte imperium. Irańskie opowieści" są spisane w sposób dokładny, bez zbędnej spontaniczności i narzuconego subiektywizmu, z zacięciem nauczycielskim i misją podróżniczej inwentaryzacji interesujących miejsc, wydarzeń i chwil.

Autorka jest filologiem z zawodu i widać (czytać) to gołym okiem. Jej zapiski są treściwe, dobrze ułożone, spisane poprawnie. Zdania łączą się w całość nawet gdyby nie były podzielone rozdziałami. Celne komentarze, bystra narracja, edukacyjny cel - osiągnięte! Wspomnę także o fotografiach. Są takie żywe. Nie mam na myśli wcale głębi turkusów z mozaik czy różnobarwnych szkiełek z wnętrz, bo irańskie opowieści mają jednak więcej wszechobecnego piasku. Zdjęcia są żywe są z powodu ich uchwytności danego momentu, który aż krzyczy, że ludzie żyją, odczuwają, pragną zmian. Aparat podróżniczki spisał się bez zarzutu.

Obowiązkowa lektura przed podróżą do Iranu!

Za przeniesienie się duchem do autentycznego podróżniczego orientu dziękuję Wydawnictwu Bezdroża.


bottom of page