top of page

Locombia - szalona Kolumbia

Zajadam się świeżo ukrojonym plastrem soczystego ananasa. Kroiły go ręce starej kobiety. Starannie umyła nóż pod przenośnym, prymitywnym kranikiem z bańką wody. Jeszcze czeka na pochwałę czy owoc jest soczysty i słodki i tak samo głośne jak jej nawoływanie do podejścia jest moje ”gracias seniorita”.Pełne policzki i uśmiechnięta twarz mówi sama za mnie. Witamin na cały boży, upalny dzionek.

Kramiki na kółkach, bez dostępu bieżącej wody, bez szkolenia HCPP, małe gastronomie ciągnięte spracowanymi, pomysłowymi ramionami w Polsce zaraz były by zamknięte przez Sanepid. Tu na ulicy pełnej kurzu, wyglądają jakby wplecione w krajobraz, niezastąpione, a dania smakują o niebo lepiej niż w luksusowych restauracjach. Kwestia spojrzenia i smaku. I popicia wszystkiego sokiem z kokosa.

Całą relację z rozkrzyczanej Kolumbii przeczytacie na stronie 14 tutaj

Galerię fotografii zaś znajdziecie tutaj

8.jpg

bottom of page