Locombia - szalona Kolumbia
- stefeklidia
- 1 sie 2014
- 1 minut(y) czytania
Zajadam się świeżo ukrojonym plastrem soczystego ananasa. Kroiły go ręce starej kobiety. Starannie umyła nóż pod przenośnym, prymitywnym kranikiem z bańką wody. Jeszcze czeka na pochwałę czy owoc jest soczysty i słodki i tak samo głośne jak jej nawoływanie do podejścia jest moje ”gracias seniorita”.Pełne policzki i uśmiechnięta twarz mówi sama za mnie. Witamin na cały boży, upalny dzionek.
Kramiki na kółkach, bez dostępu bieżącej wody, bez szkolenia HCPP, małe gastronomie ciągnięte spracowanymi, pomysłowymi ramionami w Polsce zaraz były by zamknięte przez Sanepid. Tu na ulicy pełnej kurzu, wyglądają jakby wplecione w krajobraz, niezastąpione, a dania smakują o niebo lepiej niż w luksusowych restauracjach. Kwestia spojrzenia i smaku. I popicia wszystkiego sokiem z kokosa.
Całą relację z rozkrzyczanej Kolumbii przeczytacie na stronie 14 tutaj
Galerię fotografii zaś znajdziecie tutaj
