"Kroplą deszczu namaluję Cię
Kroplą deszczu spłynie twoja twarz
W tej kropli będę ja"
Lubię spacery po deszczu. Kiedy jeszcze wyjrzy słońce, wtedy wydaje się jakby umyty świat stał się jaśniejszy. Dzisiejsza moja niedziela nie była ani wyjazdowa, ani kulturalna, ani też zaczytana.
Upłynęła pod znakiem małego wyjścia do ogródków działkowych. Przyrodniczo, nastrojowo, refleksyjnie. Pobyt z naturą jest balsamem.
Czasem wystarczy po prostu wyjść z domu, całkiem blisko, popodglądać drzewa, kwiaty, liście. Wsłuchać się w echo głosów roślin. Czasem nie starać się na siłę odpowiadać im ludzkim językiem. Dać się ponieść melodii wiatru. Zaplątać się w pajęczynę. Podnieść z trawy śliwkę. Przysiąść przy stokrotkach. Skosztować winogrono. Zachwycić się sukienką płatka kwiatu. Gonić radość w zielonym labiryncie. Przyjść napełnionym pięknem i podziękować za nie Stworzycielowi.
„Nie próbuję wyobrazić sobie Boga; wystarcza mi odczucie potęgi i majestatu przyrody, o tyle, o ile możemy ją poznać za pośrednictwem naszych niedoskonałych zmysłów”- mogę zgodzić się z Einsteinem.
Kilka fotografii ze spaceru poniżej.