Szopka dla mieszkańców na święta. Element niezbędny TYCH świąt. A święta są tym rodzajem ludzkiej działalności, której nie uprawia się w izolacji, narzuca ona obecność innych. Jest wspólnym przeżywaniem, istnieje tam gdzie istnieje kulturowa więź ludzka. Poprzez wspólne świętowanie relacja ta jest wzmacniana. W samotności święta nie mają znaczenia, one wymagają uczestnictwa innych. To wspólne biesiadowanie, kultywowanie tradycji kulinarnych, rozmowy, kolędowanie jest przeżyciem niemającym swojego zamiennika.
Boże Narodzenie w Polsce to właściwie nie jedno święto, ale cykl świętowań , który kończymy wraz z końcem karnawału. Pomiędzy II a V wiekiem dzień 25 grudnia uznawano za datę narodzin niezwyciężonego pogańskiego Boga Słońca-Mitry. Był bóstwem jedności i światła. Dokładnie daty narodzin Jezusa wtedy nie znano. We wschodnim cesarstwie obchodzono dzień 6 stycznia jako datę urodzin Jezusa. Potem zrobiono z niej dzień hołdu dla Trzech Mędrców. Data 25.XI zaczęła się upowszechniać jako data urodzin Chrystusa od drugiej połowy IV wieku.
Od wieków jeśli tylko pozwalały na to warunki, to święta obchodzono wesoło i syto we wszystkich środowiskach społecznych. Sporządzano na ten okres różne tradycyjne specjały, a obok stołów stały różnego rodzaju szopki w czasie wspólnego posiłku. Wieczerza wigilijna gromadziła wszystkich domowników, nie liczyła się ich pozycja społeczna. W większych miastach np. służba i czeladnicy zasiadali do świątecznego stołu razem z mistrzami. Boże Narodzenie otwierało czas zabaw, tańców, odwiedzin, radosnych, roześmianych kuligów, po domach wędrowali kolędnicy zbierając datki na kościół. W drugi dzień świąt obsypywano się owsem przed kościołem. Miało to zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. W licznych kościołach wystawiano jasełka, a szczególną rolę od dawna w tajemnicy i uroku świąt spełniały szopki.
Trzeba zauważyć, że w przyrodzie będziński listopad i grudzień niewiele czasem się różnią, ale w sercach mieszkańców jak bardzo. Porównując atmosferę tych dwóch ostatnich, zimnych miesięcy jak bardzo grudzień wysuwa się na tą lepszą, a nawet uprzywilejowaną pozycję. Grudzień jest niesamowicie urokliwy nie tylko z racji bieluśkiego śniegu (jeśli raczy spaść), świątecznych lampek, atmosfery czegoś podniosłego, ale za sprawą pewnego wydarzenia, które co roku o tej porze gromadzi mieszkańców. Od kilku lat cieszy się ogromnym zainteresowaniem nie tylko dzieci. Mali i duzi wędrownicy przybywają do będzińskiej stajenki pokłonić się tradycji żywej.
Żywa szopka przy parafii kościoła św. Trójcy w Będzinie jest przykładem dotrwania pięknej tradycji sprzed dokładnie 791 lat. To wtedy, w 1223 roku po raz pierwszy św. Franciszek ewangelizował na żywym przykładzie. Popularyzacja szopek na całym świecie jest związana z ewangelizacją, z naocznym wyobrażeniem sobie Boga, który porzuca tron i rodzi się wśród nas niezamożnych. Dzisiejsze szopki mają przypominać w jakich warunkach urodził się Jezus.
Pomijając to możemy się delektować już tylko plastikowymi świętami na czele z całą masą bogato zdobionych dodatków. Czasem naszą świątynią są supermarkety, ewangelizacją wyprzedaże, a zbawieniem konsumpcjonizm.
Św. Franciszek jadąc z Rzymu od papieża wstąpił w progi swojego szlachetnego przyjaciela szlachcica imieniem Giovanni Velita. Gio był pobożnym mężem, o czym zawiadamia ówczesny biograf Tomasz Celano. Kazano mu przygotować wszystko do pokazania tajemnicy narodzenia Pańskiego. Nikt wtedy nie przypuszczał, że pomysł żywych szopek przerośnie epokę. Tak więc żywa szopka była zrobiona z nocy 24 na 25 grudnia na wymytej skale wulkanicznej we włoskiej prowincji Rieti, a dokładnie w miejscowości Greccio. I tak stajenka miała i osła i wołu, sianko, żłobek. Tam odczytano braciom fragment ewangelii.
Nasza będzińska szopka też maluje obraz narodzenia Jezusa. Resztę historii niech każdy opowie sobie sam obserwując zagrody ze zwierzętami, figury świętych oraz rozmyślając o idei i zaangażowaniu, która przyświecała budowniczym tej kościelnej stajenki. Bądźmy razem na święta pamiętając przede wszystkim po co się narodził.
Na zdjęciu żywa szopka pod kościołem w Będzinie.