Kiedy wsiadała w pociąg, obiecywała sobie, że go zapomni. Miał przed sobą jaśniejszą przyszłość, albo przynajmniej więcej szans na przeżycie. Jeszcze poganiana na stację poza mury getta, definitywnie tutaj chciała zostawić wspomnienie ukochanego. Zdjęcia zakopała pod drzewem. Teraz lepiej nie zamykać oczu i nie widzieć twarzy Janka. Tak, tak będzie lepiej. Oboje doszli do takiego wniosku.
W tym mieście się poznali. W Będzinie na bulwarach przy Czarnej Przemszy przeżywali najcudowniejsze chwile zakazanej miłości Polaka i Żydówki. Tylko to miasto miało prawo widzieć ich razem. Skoro zaś nie miało dać im wspólnego domu, przyszłości, niech więc stanie się cmentarzem…ich miłości, którą przerwał rozkaz ”Jedenrei”.
W baraku dostała górną pryczę. W związku z tym miała mniej czasu na wykonanie różnych czynności. Biegła właśnie na poranny apel, kiedy wszystkie stały już w szeregu.
- Stój Spóźnialska! Padnij, powstań! Padnij powstań! Dlaczego nie patrzysz mi w oczy? Wstydzisz się, bo spóźniasz się jak mała dziewczynka do szkoły? Nie zdążyłaś się uczesać? A może szminkę nałożyłaś w pośpiechu nierówno? Popatrzmy.
Strażnik podtrzymywał biczem jej trzęsącą się ze strachu i zimna brodę. Wtedy musiała popatrzeć mu w twarz. W pierwszym momencie tylko przełknęła ślinę, by nie zawołać po imieniu, nie krzyknąć, nie wydrzeć się na całe gardło. Z rozpaczy, ze smutku, z przerażenia, z zaskoczenia.
Strażnik był lustrzanym odbiciem jej Janka. Te aryjskie oczy, modelowa twarz bez kantów, rumiany, przyczesane równo miedziane włosy spod czapki ze swastyką. I ruchy, też takie dostojne i stanowcze jak Janek. Boże, obiecywałam, że go zapomnę…Patrzy na mnie, może przebrał się, żeby mnie uratować? Może pożyczył pieniądze, żeby mnie stąd wyprowadzić, a może po prostu Janek jest szpiclem? Nie to niemożliwe. Janek jest w partyzantce. Chyba ma mniejszy odstęp między zębami, albo nie, nie ten rozmiar buta. Boże, przecież obiecałam, że nie będę go przywoływała w pamięci. Patrzy na mnie, a ja wyglądam jak czupiradło. I taki jest pachnący. To pewnie to mydło od Szmidta. Nie, na wielkie okazje miał wodę kolońską z północnych Niemiec. Boże i uśmiech…
- Nasza spóźnialska urządziła sobie studencki kwadrans. Patrzy na mnie bezczelnie i nie ma wytłumaczenia. Zamiast ćwiczyć, żeby nauczyć się szybciej robić poranną toaletę, przygląda mi się. Słuchaj, nikt Ci nie mówił, że nie masz patrzeć na swojego oprawcę, że nie masz zerkać w oczy przełożonego baraku? Nikt nie powiedział Ci, że lepiej zapomnieć co i kogo tu widzisz?
- Tak, proszę pana. Obiecywałam, że zapomnę. To znaczy przysięgam, że zapomnę….
Poranny apel trwał w nieskończoność, albo to ona bezlitośnie katowała się patrząc na strażnika. Jak zapomnieć. Mówił, że lepiej nie pamiętać. Dwa przeciwstawne uczucia prosiły ją o spokój. Miłość – jak przepędzić, nienawiść – jak od niej uciec. I ta twarz Janka.
Zemdlała. Każdy moment był katorgą po zobaczeniu swojego Janka. Obróciła się by dobyć spod materaca woreczek. Miała wysoką gorączkę. Musiała jednak odpisać Jankowi. Wyciągnęła stary liścik miłosny i czytała „Spóźniasz się moja Mała, każesz mi czekać na siebie dwa kwadranse. Pewnie malujesz sobie usta szminką i sprawdzasz czy równo nałożyłaś. A potem przychodzisz na spotkanie i nie masz wytłumaczenia co cię zatrzymało, zupełnie jak zagubiona uczennica. Zamiast tego powinnaś robić poranną gimnastykę. Dobre zdrowie ważniejsze niż uroda.
- Kazał mi ćwiczyć, padnij, powstań. To jednak mój Janek! A mówił, że trzeba o nas zapomnieć. Że miłość to tylko zewnętrzne złudzenie, że liczą się najpierw losy narodu. Że lepiej nie kochać, bo miłość boli w trudnych czasach, że woli nie widzieć, nie myśleć, nie czuć.
Głowa opadła, sina ręka trzymała zapisany kawałek listu.
- Janku! Od niedawna ćwiczę. Pamiętam o twoich radach ...to znaczy zapomniałam…
Nie dało się nic zrobić. Kolejna miłość umarła ciałem, kolejna słowna nienawiść nie znalazła upustu, kolejne rozstanie opowiedziało o cichym pogodzeniu się z losem bycia człowiekiem bez praw z zagłębiowskiego getta.
Janek też nie zapomniał.
Lidia Stefek
Dekoracje przedstawione na fotografii są wykonane przez uczniów będzińskiej szkoły i zakupione w będzińskiej książnicy.