Maroko to nie tylko sławne odwiedzane przez turystów miejsca. Maroko to gwarne, barwne bazary jakby żywcem przeniesione ze średniowiecza. „Wystarczy przekroczyć bramy starego suku, aby znaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości: świecie gwarnych, zatłoczonych uliczek, mężczyzn w przypominających koszule nocne dżellabach, kobiet w czarczafach, obnośnych sprzedawców i rzemieślników wytwarzających swoje towary w sposób niezmienny od stuleci” .
Suki - targi w Maroku są niezwykle. Ich unikalność można prześledzić chodząc po polskich targowiskach. Różnice zauważymy od razu. Przede wszystkim ich umiejscowienie w starych dzielnicach miast czyni je bardziej urokliwymi. To nie tylko różnorodność towarów w tym także wyrobów ręcznych(małych arcydzieł), zachwyca. To sama atmosfera wytworzona przez sprzedawców. Życie tych prostych ludzi, to, że się czuje, że stragan jest dla nich wszystkim, wypełnia czas i modlitwę. Często suki to filozofia życia. To nie przedmioty czynią je ładnymi, to trud, z jakim są okupione, jakim znojem podtrzymywane. Ludzie pracujący na targach nie zarabiają wiele, ale radość z wykonywania pracy udziela się kupującym. Robią, to co kochają. Klimat handlu, pasja z jaką sprzedawca zachwala swoje towary, energia jaka emanuje z chęci choć pokazania przedmiotu, to sprawia, że można poczuć się jak ktoś wyjątkowy w tym miejscu. Z sprzedawcami rozmawia się na różne tematy, niekoniecznie tylko o oferowanej rzeczy. Można zostać zaproszonym do ich domostwa na filiżankę herbaty miętowej i podglądnąć życie mieszkańców. To jest urzekające w podróżach alternatywnych, że z podróży można oprócz fotografii przywieźć czystą, niezabarwioną, nieprzekształconą wiedzę .
Suki w północnoafrykańskich miastach odbywają się codziennie, na wsiach w dni targowe, przeważnie raz w tygodniu. Na sukach można kupić wszystko, od wyrobów z mosiądzu, dywanów, po ciasta z miodem i pieczone mięso z przyprawami. Suk jest jakby sercem społeczności, jest najważniejszym miejscem, centrum życia arabskiej ludności. Plac targowy zwykle otaczają warsztaty. Kolorystyka, ułożenie, ozdoby przylegające do towarów, to czyni stragan wystawą zachęcającą do kupna jakby z ręki najlepszego znawcy marketingu. „Na straganach piętrzą się stosy owoców i warzyw, pęki ziół, sery, w powietrzu unosi się intensywny aromat przypraw. Fioletowe rzepy, jaskrawo pomarańczowa marchew, cynobrowe pomidory i wielkie dynie w kolorze złota tworzą niezwykle barwną mozaikę. Plac targowy otaczają zazwyczaj warsztaty lokalnych rzemieślników – szewców, szlifierzy noży, krawców, stolarzy” . Na każdym suku spotkamy kowali obrabiających metale takie jak: mosiądz, srebro, złoto, cyna, które potem jest kupowane dla wyrobu z nich przedmiotów domowych oraz ozdobnych .
Suki specjalizują się w określonym asortymencie towarów. Można kupić tutaj różne rodzaje skóry, obuwia, kurtek, marynarek, torebek, portfeli, galanterii, dodatków typowo tradycyjnych jak i stylizowanych na „zachodnie”. Często poszukiwane są kolorowe babouches – kapcie w wydłużonymi noskami, mężczyźni zakupują w pastelowych odcieniach, kobiety czerwone lub różowe i przyozdobione . W Fezie np. znajduje się Suk Dabbaghin, który jest targiem garbarzy skór .
Suki to nieodzowny element życia Marokańczyków, część ich historii, a dla oglądających przybywających z daleka to ciekawostka i poznanie autentyczności codziennego życia mieszkańców. Wystarczy pospacerować, podglądać rozkładanie straganów, żywiołowe rozmowy, towary, które wystawiają. Przyglądnąć się ich życiu ze straganem w roli głównej, przypatrzeć się spracowanym dłoniom starych rolników-sprzedawców, skosztować mleka od kozy rozlewanego do prostych naczyń, zobaczyć handlarza układającego pole pomarańcz i siedzącego na tronie z owoców zerwanych na jego farmie czy napić się wody w upalny dzień od sprzedawców wody z posrebrzanej miseczki, by przenieść się w inny świat, by doznać wrażenia, że czas tutaj nie gra tak ważnej roli jak w świecie, gdzie pieniądz rządzi wszystkim.
Wiadomości zaczerpnięte z mojej pracy dyplomowej.
Na fotografii suk z południa Maroka.