Zamek w Promnicach to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Na uboczu miasta, z dala od ulic i hałasów. W samym środku lasu nad Jeziorem Paprocany w gminie Kobiór w woj. śląskim. Dawniej była tam Puszcza Pszczyńska. Nazywany jest Zameczkiem Myśliwskim, bo taki miał charakter w przeszłości, a i wygląd mówi sam za siebie.
Promnice przechodziły w ręce kilku właścicieli ziemskich. W końcu nabył je Wielki Łowczy w Cesarstwie - Jan Henryk XI . To on za sprawą wspaniałego architekta na miejscu starego dworu wzniósł przepiękny obiekt. Niestety po 6 latach spłonął, ale w jego miejsce stanął ten z 1868 r., który cieszy nasze oko do teraz.
Rezydencja usytuowana nad wodą przeznaczona była dla najznamienitszych gości zaproszonych na polowanie w lasach Pszczyny. Dla uatrakcyjnienia oraz podniesienia rangi wielkich “gonów” w 1867 roku do pszczyńskiego zwierzyńca z puszczy białowieskiej sprowadzono żubry.
Miejsce to szczególnie kochała żona Jana Henryka XV – księżna Daisy von Pless. Oto co napisała w swoim pamiętniku:
" Zawsze kochałam Promnice. Jest małe i architektonicznie malownicze, ale nie budzi szczególnego zaciekawienia. Stanowi jakby skrzyżowanie drewnianego domku elżbietańskiego i szwajcarskiego domku wypoczynkowego. Wychodzi na duże, śliczne jezioro, otoczone wspaniałymi drzewami. Kiedy po raz pierwszy je zobaczyłam, było smutne i ponure. Po śmierci drogiego Vatera (nic nie zmieniałabym tu za jego życia) zleciłam pomalowanie ścian na jasne, radosne kolory, kupiłam dużo wygodnych kanap i foteli oraz bardziej wesołe perkale i brokaty. Na początku rodzina była temu przeciwna, ale wkrótce polubili zmiany. Byłam tu bardzo szczęśliwa, również dlatego, że nie było tu miejsca na urządzanie wielkich przyjęć. Jedynie dzieci i członkowie rodziny mogli spędzać tu większość czasu, polując i urządzając pikniki".
W czasie II wojny światowej stacjonowali tu żołnierze niemieccy, zaraz potem rosyjscy. Na szczęście nie zniszczono go w sposób dotkliwy. Od 1991 r. obiekt prowadzi działalność hotelarską.
W obejściu hotelu znajdziemy statuę świętego Huberta - patrona myśliwych z jeleniem. Inspiracją dla rzeźby była sama osoba budowniczego Zameczku.
Rezydencję na przestrzeni wieków odwiedzali bardzo znani ludzie. Teraz nam - zwykłym śmiertelnikom - dane jest obejrzeć pałacyk i powzdychać nad jego urokiem i umiejscowieniem. W drodze powrotnej spotkaliśmy rodzinkę saren. Niestety były tak płochliwe i zwinne, że nie zdążyłam uchwycić ich kadrze. Jednak był to miły akcent wspólnej rodzinnej, majowej niedzieli.
Polecam zobaczyć na własne oczy zameczek. Nietrudno tam trafic. Jadąc drogą z Katowic do Bielska, za Tychami najpierw zobaczycie drogowskaz na Paprocany. Zaraz za tym wypatrujcie niewielkiej strzałki na Promnice. Po skręcie jakieś niecałe 2 km gęstym lasem i zobaczycie bramę Zamku Myśliwskiego. Jestem pewna, że Was również oczaruje.