Wyjeżdżam z kolorowego miasteczka (o nim w kolejnym planowanym wpisie) i krajobraz całkiem się zmienia. Zastaję wielką połać soczystej zieleni, skaliste urwiska, romantyczne zatoczki i gęste lasy. Aha – myślę sobie, to pewnie tutaj mieszkają skandynawskie trolle.
Moim celem jest twierdza Hammershus. Właściwie ruiny jednego z największych średniowiecznych zamków północnej Europy.
Już z daleka widzę, że forteca w czasach świetności musiała być potężna. Wnioskuję na podstawie okalających wzgórze zachowanych murów 750 metrowej długości. Podchodzę bliżej i utwierdzam się w tym przekonaniu widząc fosę i liczne szańce.
Otoczenie zamku czyli dzika przyroda też robi swoje. Wyobrażam sobie jak barbarzyńcy próbowali dostać się do potężnej warowni, która zawieszona jest na przeszło 70 metrowym urwisku. Historia zanotowała, że stało się to w czasie powstania chłopskiego, kiedy zamek został podstępem zdobyty w czasie kiedy należał do Szwedów. Skorzystano wówczas z munduru zastrzelonego w stolicy kapitana garnizonu szwedzkiego.
Okolice zamku i kompleksu fortyfikacji to jeden z najpiękniejszych zakamarków wyspy. Niedaleko znajdziecie największe 10- cio hektarowe jezioro wyspy Hammersoen. Na cyplu wznosi się urokliwa latarnia morska.
Gdyby współcześnie stojąca na dziedzińcu XIII wieczna wieża Mantletarnet miała 6 kondygnacji jak pierwotnie (dziś zachowały się tylko trzy piętra), jeszcze bardziej zachwycałyby pejzaże z góry. Będąc w środku możemy tylko oczami wyobraźni za murami zobaczyć dawne cysterny, przepastne spichlerze, piekarnię, warzelnię piwa, kaplicę, więzienie, stajnie i obory.
Poznajmy w takim razie krótką historię tego miejsca. Warownię wybudował w XIII wieku biskup Lund. Człowiek ten walczył o hegemonię na wyspie z królem duńskim. Z powodu kłótni w początkowym okresie forteca wielokrotnie przechodziła z rąk arcybiskupa w królewskie i odwrotnie. W 1522 r. całą wyspę Bornholm, a więc i zamek przejęła na 50 lat Lubeka w ramach spłaty długu Danii. Po tym okresie Bornholm wrócił do korny duńskiej. W 1645 r. częściowo został zdobyty przez Szwedów, ale wrócił do Danii na mocy traktatu z Roskilde. Od 1743 r. siedzibą królewską stało się Ronne, więc zamek popadał w ruinę. Rozbierano go, a z jego cegieł budowano warownię na wyspie Christianso. Podobno również wiele domów prywatnych na Bornholmie ma w swoich fundamentach milczące kamienie historycznej budowli. W 1822 r. władze duńskie zakazały rozbiórki, nadały ruinom status zabytku. Ciągle prowadzi się tam prace renowacyjne. W najbliższym czasie ma powstać kompleks turystyczny z różnymi atrakcjami, również nocnymi.
W niedalekim oddaleniu od fortecy, u jej podnóża utworzono niewielkie muzeum, gdzie wśród eksponatów obejrzeć można makietę przedstawiającą zamek w czasach jego świetności.
Dla zuchwałych napiszę, że zamek słynie z tego, ze tu straszy. Mieszkańcy przyznają, że nocą słychać jęki, krzyki, wołania i brzęk łańcuchów. Może dlatego wejście jest za darmo? Ale Wy się tego nie boicie? Pojedziecie i tak, prawda?