top of page

Wilno-przydatne informacje i kilka detali


Wilno - daleko czy niedaleko? Wybrałam taką trasę: Katowice Piotra Skargi – Warszawa Metro Wilanowska, przesiadka z Metro Wilanowska na Metro Młociny (około 38 min.), następnie Warszawa Metro Młociny – Wilno Autobusu Stotis Sodu 22. W dość zgrabnie połączonym czasie moja podróż trwała 14 godzin. Będąc na Litwie zegarki przestawiamy godzinę do przodu. Pamiętajcie o tym, gdy będziecie wracać, by nie spóźnić się na samolot lub autobus. Dodam bardzo ważną rzecz: całe zabytkowe Wilno obeszłam pieszo. Korzystając z autobusów miejskich by dostać się pod samą atrakcję turystyczną , można wiele przegapić. Raz tylko korzystałam z transportu miejskiego, żeby dostać się do Troków, gdyż są oddalone od Wilna jakieś 25 km.

Po prawej stronie Dworca Autobusowego znajduje się duży budynek Dworca Kolejowego. Należy iść wzdłuż torów po drugiej stronie i zobaczycie drogowskaz na Stare Miasto. Gdy pójdziecie tą ulicą (Pylimo) bardzo łatwo znajdziecie cały ciąg zabytków. Tutaj też znalazłam nocleg. Maleńki, niepozornie wyglądający z zewnątrz hotelik okazał się być bardzo czystym, przyjemnym, cichym w środku. Mikotel na ulicy Pylimo 63, tel. +370 5 260 96 26. Pani w recepcji mówi po polsku i gwarantuję Wam, że będziecie czuli się tam bardzo dobrze. Śniadanka w hotelu bardzo smaczne: soczki, różnosmakowe i zapachowe herbaty, kawa, suszone i wędzone wędliny, owoce, prawdziwe, tłuste niełamiące się żółte sery, dżemy, płatki z mlekiem i wspaniały brązowy chlebek a’la pumpernikiel. Za dwuosobowy pokój ze sniadaniem i łazienką na korytarzu płaciliśmy 30 euro. Cena jest rewelacyjna, gdyż im bliżej Starego Miasta, tym drożej. W hotelu są również pokoje z łazienką. Polecam!

Wilno pełne jest zabytków, tak więc nie wiadomo od czego zacząć. Postanowiłam posegregować je w jakiś ciąg logiczny i przedstawić w kolejnych wpisach. Ten będzie dotyczył rzeczy praktycznych, ale na fotografiach przedstawię kilka detali, którymi Wilno mnie zachwyciło. Rzeczy wielkie zostawiam na potem. Wszak apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Gdy będziecie w okolicy Pylimo, zajrzyjcie na Halę Targową. To bardzo charakterystyczny budynek. Nie myślcie,ze wysyłam Was,żebyście pooglądali chińskie rzeczy. To nie o to chodzi. W ostatni dzień zakupiłam kilka towarów, których w Polsce z racji przepisów unijnych już nie dostanę. Polecam wspaniałe obsuszane kiełbaski domowe, pachnące swym wędzonym wdziękiem już na wejściu.

Poza tym na stoisku 20 i 21 stoją panie: Polka i Litwinka, które sprzedają cudownie złociste miody w różnych wariantach. Kupiliśmy na całą zimę. Mieliśmy w zamiarze kupić jeden, ale panie stoją obok siebie i przekrzykują się nawzajem, od której miód najlepszy. Pani Polka zachęca,żeby kupować tylko u Polek, na to Litwinka mówi,że oni z Polakami od dawna żyli i że kochają Polaków jak swoich. Zrobiło się nieswojo, bo mąż stał przy jednej i patyczkami próbował syropów, a ja stałam przy drugiej i ta również przekonywała mnie o zaletach jej miodów, pokazywała zdjęcia z pasieki. Żeby kobiety nie skakały sobie do gardeł, dla zgody kupiliśmy po słoiczku od każdej. Następnie próbowaliśmy jakoś je pogodzić. Obiecałam im, że napiszę o zaletach ich uli na moim blogu, wstawię zdjęcie. Atmosfera się poluźniła, zaczęliśmy rozmawiać już nie o tym który miód lepszy, ale o konkretach związanych z zaletami miodu. Skończyło się większymi zakupami. Tak więc mamy wspaniałe miody za 7 euro za dość duży słoik. Gdybyście chcieli zajrzeć do pań, to stoją na hali tak do około 15 godziny.

Z ulicy Pylimo jest bardzo blisko dworca, a tam się stołowaliśmy. Znowu się powtórzę - im bliżej Starego Miasta, tym drożej. Również dotyczy to restauracji. Jeśli chcecie pomieszkać i zjeść najtaniej, to wybierajcie miejsca blisko dworca. W Wilnie nigdzie nie jest daleko, więc czy mieszkacie przy zabytku czy przy dworcu, ma znaczenie dla kieszeni. Z dworca do miasta dojdziecie na pieszo w 15 minut, a wybierając restaurację w centrum, stracicie kilka dobrych euro. Moja rada: śpimy i stołujemy się przy dworcu, a poza tym przebywamy w centrum. W budynku dworca autobusowego jest po prawej stronie restauracja przypominająca wyglądem z zewnątrz Mc Donald, za to w środku zapachami bar mleczny w dawnej Polsce. Za 3,5 euro zjecie domowy, cieplusieńki obiad np. ryż czy ziemniaki lub kasza gryczana, do tego surówka i kotlet wieprzowy czy ryba. Można dokupić sobie zupę za 1,15 euro. Panie, które tam sprzedają to miłe osoby, które zapytają czy smakowało. Będą zagadywać skąd jesteście, czy Wam się podoba w Wilnie, jak tam w Polsce, co z imigrantami itp. Domowa atmosfera, smacznie i treściwie.

Wilno to stolica Litwy, ale przede wszystkim szczególne miejsce w sercu wielu Polaków jeśli spojrzymy na historię. O tym opowiem w następnych postach. U ujścia Wilenki (Vilnia) do Wilii (Neris) położone na morenach Wysoczyzny Oszmiańskiej. W centrum wznosi się Góra Zamkowa, zaś od strony wschodniej i zachodniej przylegają pasma lesistych wzgórz Belmontu i Gór Ponarskich.

Jeśli uświadomimy sobie,że sama Starówka (360 ha) wpisana na listę Unesco ma 1,5 tysiąca zabytków, to bez szemrania należy się zgodzić, że jest tym miejscem, które powinno się zobaczyć będąc w Europie. Dodając do tego świadomość, że Wilno tak mocno związane było z Polską, nie mogłam pominąć miasta na mojej trasie podróżnika. Miasto nigdy poważnie zniszczone nie było, tak więc zachowała się w nim autentyczna tkanka miejsca. Zwróćcie uwagę na wybrukowane uliczki, zaułki, wąskie korytarze, urokliwe bramy, stare okiennice, rozmaite latarnie, drzwi księgarń, antykwariatów, sklepów z antykami. Poza tym niesamowicie kreatywne wystroje kawianek, restauracji, pubów, sklepów.

W Wilnie na dzień dzisiejszy przebywa bardzo dużo Polaków, stanowią jedną piątą ogólu mieszkańców. Piszę to dodając śmiałości do odwiedzenia tym, którzy nie znają angielskiego lub rosyjskiego. Bez trudu porozumiecie się tam w naszym ojczystym języku. Natomiast język litewski nie należy do grupy języków słowiańskich. Wraz z łotewskim tworzy grupę języków bałtyckich.

No to, pakujcie się! Pokażę na początek kilka detali.

Dzbanuszki na murze spotkacie przy herbaciarni. Urocze, prawda? Tak niewiele trzeba by człowiek się zatrzymał...i podumał przy filiżance napoju.

Takich starych drzwi spotkacie dużo w mieście. Najlepiej wchodzić w te mniej uczęszczane uliczki czy bramy lub ogródki.

Co powiecie na kawiarenkę tak urządzoną?

W następnym wpisie już nie ja swoimi fotografiami, ale inni będą Was przekonywać,że warto być w Wilnie. Zapraszam serdecznie. Choć Wilno na mapie wydawać się może trochę odległe, to uwierzcie,że potrafi stać się bardzo bliskie.


bottom of page