Będąc na Wileńszczyźnie nie można ominąć pewnego znanego i turystom i podróżnikom traktu wijącej się w Trokach. To ulica Karaimska. Wywodzi swoją nazwę od śniadoskórych Karaimów, sprowadzonych z Krymu przez Witolda w 1397-98 r. Razem z Tatarami tworzyli gwardię przyboczną diuka. Osiedlił ich blisko siebie, między dwoma zamkami. Jako wojskowi, sumienni i wierni słudzy dostali przywileje i ziemię. Wejście na kolorową uliczkę oznajmia charakterystyczny granatowy budynek niedaleko Kapliczki św. Jana Nepomucena
Ulica Karaimska to wyjątkowe miejsce, gdzie można zapoznać się z kulturą tego narodu naocznie. Liczy on niewiele ponad 5 tys. ludzi na całym świecie. To egzotyczna społeczność zamieszkująca dawne kresy polskie. Najliczniejsza grupa Karaimów czyli około 800 osób żyje na czarnomorskim półwyspie. W Trokach jest ich około 160. Oprócz dwóch miejsc wskazanych wcześniej, Karaimów spotkacie w Rosji, Polsce, Francji i USA.
Architekturę karaimską reprezentują ustawione po obu stronach drogi zadbane, staranne, czyste domki. Ich charakterystyczną cechą są 3 okna na szczycie. Jedno przeznaczone jest dla Boga, drugie dla Witolda, trzecie dla domowników. Domy zdobią ogródki, w których uprawia się głównie ogórki. W otoczeniu domów spotkacie wiele różnego rodzaju kwiecia.
Karaimi są sektą wyznaniową wyodrębnioną z judaizmu. Nazwa pochodzi od starożytnego hebrajskiego słowa qaraim, co oznacza czytających Torę. Jako odłam powstał w VIII w. w Mezopotamii na gruncie judaizmu. Zaznaczyć należy, że był to ruch o charakterze reformatorskim z zasadą sola scriptura. Oznaczało to, iż czerpią swoje nauki z samego Pisma Świętego (Tory), a odrzucają wszelkie dodatki, zwyczaje czy komentarze jak Talmud.
Domem modlitwy Karaimów jest kienesa. W Trokach możecie zobaczyć takową. Jest drewnia i ma mansardowy dach z XVIII w. Był przebudowywany i remontowany na przełomie XIX/XX w. To prosty, czworoboczny budynek o jeszcze skromniejszym wyposażeniu w środku. Nie ma ozdób, a środek przedzielony jest ażurową scianką oddzielającą modlących się mężczyzn od kobiet.
Pod względem wyposażenia może przypominać synagogę. Na południowej ścianie jest hechal (ołtarz), za którym oczywiście za zasłoną przechowuje się zwoje Pisma. Największą ciekawostką jest to, iż karaimskie tłumaczenie Psalmów Dawida nie jest oryginalne, lecz oparte na Psałterzu Dawidów Jana Kochanowskiego. Dla zainteresowanych - nabożeństwa odbywają się w soboty.
Przy ulicy Karaimskiej znajdziemy również muzeum poświęcone tej miejszości. Karaimska wystawa etnograficzna czynna jest od środy do niedzieli w godzinach od 10-18.00. Prezentuje historię i kulturę karaimską, przedmioty, stroje, zdjęcia, dokumenty oraz zabytki heraldyczne. Wstęp kosztuje 1,16 euro.
Narodową kuchnią Karaimów są kibiny czyli pierogi z siekanym mięsem. Możecie je spróbować, ponieważ troccy Karaimowie zadbali o kilka restauracji promujących ich jedzenie. Innym daniem jest kiubete - potrawa z kawałków mięsa zapiekanych w cieście. Jej nazwę tłumaczy się jako tarczę wojownika.
Trunkiem karaimskim jest krupnik. Aby go wyprodukować potrzebne są różnorakie korzenie oraz orientalne przyprawy na czele z goździkami i gałką muszkatołową.
Na ulicy tej mieści się Straż Pożarna. Swoim wyglądem wtopiła się w atmosferę architektoniczną tej niesamowitej uliczki.
Pospacerujmy jeszcze chwilę, proszę.
Mam nadzieję,że obudziłam w Was chęć przyjrzenia się temu miejscu.
No i jak tu nie kochać Litwy?