top of page

Recenzja książki pt. "Zakochani w świecie. Indie."


Z czasów studiów na kierunku turystycznym w specjalności turystyka międzynarodowa do teraz zapamiętałam bardzo trudne wykłady o kulturze Indii, podziale na warny i dźati, czterech celach życia oraz tyluż samych etapach życia, o sposobach osiągnięcia mokszy. Czytaliśmy upaniszady, purany oraz ramajany. Uczono nas – studentów, świętych symboli hinduizmu, nazw siedmiu ważnych rzek indyjskich jak również o miejscach pielgrzymkowych dla wyznawców tej religii. Na egzaminach można było język „połamać” od nazw. Samo zerknięcie na zapis niektórych słów skutecznie odstraszało od nauki tego wszystkiego. I nagle… biorę do ręki książkę Joanny Grzymkowskiej – Podolak i wszystko staje się jasne i proste. Indie – ten skomplikowany system wszechrzeczy otwiera się jak sezam wiedzy na hasło, które wymawiają Zakochani w świecie czyli Joanna i Jarek. Już we wstępie muszę podziękować za to, że po raz kolejny zabrałam się za ten mało zrozumiały dla mnie temat i pokonałam demony. Bałam się po raz któryś czytać o Indiach, których nie mogłam w żaden sposób poczuć i zinterpretować na własną modłę podróżniczej duszy. Wam się to udało! Do tego stopnia, że otwieram stare notatki ze studiów. Szkoda, że to nie Wy prowadziliście wykłady. Pewnie już dawno wybrałabym się do Indii. Do zakochania jeden krok. Wy to już wiecie Zakochańcy.

Indie wiadomo – kontrasty tak widoczne dla oczu, że nie sposób nie widzieć. Złote pałace, a obok posklecane baraki, śpiący na ulicach na skrawkach kartonów ludzie plus tłuste szczury łażące po dachach, nad witrynami sklepów, po chodnikach. Będziecie to widzieć bardzo wyraźnie. Oprowadzi się Was po licznym panteonie hinduskich bogów i bogiń. Tam w tych świątyniach oprócz kultu, zobaczycie gwarne spotkania znajomych, wspólne fotografie i posiłek, a po posiłku sen. W jednym z największych skupisk na świecie czyli Bombaju możecie bać się przejść przez ulicę, bo stanie Wam na drodze święty byk. Nauczycie się slalomu między autami oraz skuterami na zatłoczonych arteriach miejskich, a nawet wyskakiwania w biegu z autobusów. Powąchacie sznury zapachów na targu kwiatów w Majsur. W teatrze rytualnym przyglądniecie się dokładniej mimice twarzy ludzkiej. Pobyt w hospicjum Matki Teresy w Kalkucie przypomni Wam o tym, że serce może bić dla drugiego serca bezkompromisowo, zmusi do refleksji, nie da się wymazać z pamięci: „Czasem dni i tygodnie życia wydają się podobne, umykają niezauważone. Czasem wypełnia się je czymś, co zostaje z nami do końca życia.” Pojeździcie brudnymi, zatłoczonymi pociągami z oblepionym ciężkim, smrodliwym powietrzem. Jednak atmosfera w tych podróżach będzie już zupełnie inna. Bo tam ludzie są żywi, głośni, zainteresowani sąsiadem z pryczy przedziału wagonu. „W Indiach nie ma ciszy i w Indiach nie ma możliwości, żebyś był tylko sam ze sobą.” W końcu też Szanowne Himalaje postanowią pokazać się Wam zza mgły. Jeśli nawet nie lubicie gór, to polubicie ludzi gór.

Używanie słownictwa z ulicy czy np. same nazwy potraw indyjskich przybliżą Was do świata Hindusów tak, że poczujecie się dosłownie jak byście uczestniczyli w wielu rozmowach czy nawet cichych dniach (właściwie cichych momentach) podróżników. Nie będziecie tylko obserwatorami. Będziecie tam z tak samo ciężkim plecakiem i lekkim sercem! Poznacie ceny udzielane dwom „kategoriom” zwiedzających, pułapki jakie czyhają na turystę, bardzo cenne rady dla smakoszy herbaty w Waranasi, no i oczywiście miejsca, wydarzenia, przedmioty. Na uwagę czytelnika zasługuje temat trzeciej płci w Indiach czyli hidźry oraz przyjęty w Polsce z indyjskiego Święta Wiosny zwyczaj posypywania się kolorowymi proszkami. Dziękuję za zwrócenie uwagi na bezlitosne obchodzenie się ze słoniami, z którymi tak chętnie fotografują się nieczuli podróżnicy – amatorzy. Nie da się lubić słonia bez kłów czy na łańcuchu. Dla tych, co tak robią zamiast pouczeń cytat z jednego rodziału książki: „Każdy dostaje taką podróż, do jakiej jest gotowy.”

Wielość portretów ludzkich m.in. kobiet zaprzężonych w biżuterię. Mi najbardziej podobało się spotkanie z fotografem. Widać, iż autorka książki i jej mąż doskonale wiedzą jak oddziałuje na odbiorcę przygoda narysowana światłem w obiektywie aparatu. Jak ważna jest umiejętność robienia interesujących fotografii, które spełniają też wymogi kompozycyjne i techniczne. Zdjęcia w książce są bardzo ciekawe, robione wrażliwym okiem reportera, naznaczone emocjami. Nie dziwię się, że nie przeoczyli wystawy starych zdjęć Hindusa – fotografa od pokoleń. I czego się dowiadują o świecie od tego prostego człowieka? W ukrytym podtekście wydaje się, że odnalazłam motto. Fotografowanie to taki rodzaj zajęcia, w którym trzeba poznać ludzką naturę choć w ułamku, chociażby poprzez słowa, by uchwycić ją na zdjęciu. No bo jak zrozumieć jego uwagę: „Kiedyś ludzie ze sobą rozmawiali, teraz nikt nie ma czasu”? Nasi podróżnicy rozmawiają z przygodnymi osobami i to może jest jeden z kluczy do ich wspaniałych fotografii.

„Uwielbiam poznawać nowe. Uwielbiam początki. To, co po raz pierwszy. Każda chwila tego dnia była poznawaniem.” Każda strona tej książki była odkrywaniem wcześniej zawiłych dla mnie Indii. Poza tym trafiłam na wspaniały blog Miśków. Miski Adventure Team to Ewelina i Daniel. Pozdrawiam serdecznie i zaglądam tam regularnie! „I to jest cudowne w podróży! Bez uprzedzenia, niby przypadkiem, los pozwala nam się otrzeć o życie innych ludzi w tak niezwykłych, niecodziennych momentach.”

Teraz jeszcze coś dla autorki. Pani Joanno – podróżowałam alternatywnie po Ameryce Południowej trzy miesiące. Warunki były różne, podobne do tych, które Panią nauczyły kochać swoją toaletę, łóżko i własny czysty kubek. Po około tygodniu przestałam się malować, chusteczki nawilżane stawały się moim wymarzonym prysznicem, włosy związywałam w kok, który rozczesywałam jeśli się to dało zrobić, gdy akurat była w pobliżu woda. „Podróż daje ten cudowny komfort odpuszczania sobie. W podróży przede wszystkim się jest, a dopiero potem się wygląda”. – zgadzam się. Wyglądała Pani pięknie. Z podróżą Pani do twarzy!

Relacja zrobiona składnie i logicznie. Językiem szczerym, kreatywnym, a przy tym zrozumiałym. Kawał przejechanego świata i kawał dobrej roboty! Dla koneserów podróży z duchem zassania się w przygodę jak pijawka w krew. Dla tych, którzy szanują w swoich wędrówkach nie tylko człowieka innej mentalności, lecz także zwierzęta. Też dla tych, którzy nigdy nie byli w Indiach. Przewracajcie posmarowane pomarańczową farbą brzegi stronic i nie bójcie się przejść na drugą stronę jeśli nawet zobaczycie wściekłą krowę. Macie kompetentnych przewodników. Przeprowadzą. Czasem są zdenerwowani i używają w tekście wulgarnych słów, ale wybaczam im to. Doświadczenie podróżnicze robi swoje.

Dziękuję WYDAWNICTWU BEZDROŻA za umożliwienie mi rozmiłowania się w Indiach. Jeśli kiedyś tam będę, to będzie także Wasza zasługa. :)

Lidia Stefek ze "Świat to za mało"

bottom of page