Wracałam katamaranem z Bornholmu do Ystadu i pozostało mi trochę czasu do odpłynięcia promu do Świnoujścia. Postanowiłam więc pospacerować po znanym szwedzkim mieście. Znajduje się w Skanii, ma średniowieczną (w większości XV i XVI-wieczną) zabudowę szachulcową. W sumie to niemało, bo aż ponad 300 budynków.
Posiada zabytki, dzięki którym znalazło się na trasie Europejskiego Szlaku Gotyku Ceglanego obejmującego 32 miasta w siedmiu krajach usytuowanych wokół Morza Bałtyckiego.
Średniowieczne Ystath (jak brzmiała pierwotna nazwa) szybko się rozwijało jako kupiecka osada. Posiadało duży rynek, bogate, efektowne architektonicznie kamienice, szerokie deptaki i franciszkańskie opactwo Gråbrödraklostret. Korzystając z bliskości państw niemieckich, Ystad przystąpił w XIV wieku do Ligi Hanzeatyckiej -- związku miast handlowych Europy Północnej, w skład którego wchodziły także m.in. Szczecin, Kołobrzeg, Darłowo i Słupsk (wówczas należące do niemieckojęzycznego Księstwa Pomorskiego). Dzisiaj Ystad jest znanym miastem łączącym drogi morskie.
Miastem partnerskim Ystadu jest nasze Świnoujście. Nic dziwnego, bo od lat 70 ubiegłego wieku mamy regularne połączenie promowe ze Szwecją.
Zaczęłam mój wieczorny spacer od okolic Rynku. Jest to główne centrum miasta Stortorget. Podobnie jak w innych krajach skandynawskich minimum ozdób. Jeśli już są, to w dobrym stylu, ogólnie jest bardzo czysto, schludnie, z kwietnikami i wybrukowanymi uliczkami.
Kościół św. Marii Panny zbudowano w XIII wieku i jest najstarszym budynkiem Ystadu. Świątynia ma unikalną kolekcję srebra, większość przedmiotów wykonali miejscy złotnicy.
Ważnym zabytkiem miasta jest m in. gotycki kościół św. Piotra (Sankt Petri kyrka) z dawnym klasztorem Franciszkanów. Klasztor Franciszkanów w Ystad czyli Grabrödraklostret wraz z kościołem Świętego Piotra są pamiątką po jednym z największych szwedzkich klasztorów. Wewnątrz obiektu urzęduje muzeum miejskie – Ystads Stadsmuseum. Na poniższych fotografiach są w/w zabytki i ich najbliższe otoczenie.
Ystad to również urokliwe kamieniczki. Wklejam tylko niewielki obraz tkanki miejskiej.
Ystad jest przykładem na to, iż nie zawsze kościół to ta budowla z wieżą i krzyżem górująca nad miastem. Taki urokliwy kościółek o niskiej zabudowie z dziedzińcem znalazłam wracając na terminal portowy.
Wieczorny spacer baaardzo się udał. Przechadzając się w klimacie stylowych zabudowań byłam niestety już bardzo zmęczona po wielu wrażeniach z Bornholmu. Pomimo to, śpiąca, nuciłam sobie piosenkę Rynkowskiego:
„Nie budźcie marzeń, gdy śpią. Potrzebne będą przed snem.
Pod niebem jest marzeń na tysiąc lat, Że aż je czytać wstyd. Pod niebem, w niebie, lecz gdzie to jest? Może w sercu i w snach?"
Marzeń o kolejnym przybyciu do Ystadu i zobaczeniu atrakcji w dłuższym odcinku czasu.
I jeszcze wisienka na torcie dla wielbicieli książek kryminalnych Henninga Mankella. Miasteczko Ystad skrywa najmroczniejsze tajemnice północy. To właśnie tam miały miejsce zbrodnie tropione przez fikcyjnego detektywa Kurta Wallandera. Fajnie jest odkrywać magiczne zakamarki miasta poznając intrygujące historie z powieści. Podążając tropem komisarza zobaczyć można jego ulubiony Hotel Continental, cukiernię Fridolfs, fikcyjny posterunek policji i XIII wieczną, prawie niezmienioną Starówkę i sredniowieczy klasztor. Dokładne obejście tych tras zostawiam sobie na następny raz. Już niekoniecznie telegraficzny. :)
A Wy? Czytacie kryminały Mankella? Jeśli nie, to i tak warto zobaczyć miasto!
Comments