top of page

Recenzja książki pt.„Dzienniki z lat wojny 1939-1945”


„Świeci słońce, jest ciepło i pięknie. Ziemia mogłaby być rozkosznym miejscem do życia” , ale nie będzie takim przez kolejnych 6 lat. Świat uwikłał się w przerażającą w skutkach wojnę. Choć Szwecja, w której mieszkała autorka, nie uczestniczyła w działaniach wojennych, to jednak jej położenie dookoła krajów ogarniętych wojną, stwarzało silne podstawy do obaw ludności co do dalszych ich losów. Być może też dlatego powstała myśl spisywania pamiętnika. Pani Astrid Lindgren, wtedy jeszcze nikomu nieznana autorka bestsellerowej „Pippi Pończoszanki”, notuje swoje codzienne sprawy na tle szalejącej bitwy narodów na kartkach notesów (skany oryginalnego zapisu są dołączone do książki) i tak oto mamy w ręku „Dzienniki z lat wojny 1939-1945”.

Można wnioskować, iż temat terroru wojny leżał jej głęboko na sercu, gdyż w dziennikach obok spraw emocjonalnych związanych z najbliższą rodziną, to właśnie działania na frontach i spotkania głów państw, zajmują największą ilość stron. W dzienniku przeczytane, często powklejane artykuły oraz zdjęcia z gazet są opatrzone komentarzem autorki. W tle szalejącej zawieruchy wojennej żyją miliony rodzin. Jedna z nich to ta z klasy średniej mieszkająca w sztokholmskiej dzielnicy Vasastan. Lindgrenom żyje się dość dobrze i Astrid mogłaby się zająć typowymi sprawami kobiecymi, jednak ta pracując w biurze cenzury korespondencji nie odpuszcza i dość mocno wykracza poza ramy prowadzenia tylko życia rodzinnego. Zobowiązuje samą siebie do spisania okropności tych dni. Czasem cytuje zdania zaczerpnięte z listów, które musiała otwierać. Już wtedy zna wstrząsające świadectwa cywili dotyczące polityki nazistów względem Żydów.

„Narodowy socjalizm i bolszewizm są niczym dwa walczące ze sobą dinozaury.” Cały pamiętnik jest pełen opisów działań związanych i toczących się wokół polityki Niemiec i Rosji. Ze szczególną uwagą śledziłam wojenne losy Finlandii, Norwegii i Danii, najbliższych krajów neutralnej Szwecji, która to z racji nieopowiedzenia się za żadną ze stron, pomagając się podnieść sąsiadom z krzywd wojny, ciągle miała przypominane, że nie poniosła jednak żadnych strat. Pisarka opowiada o akcjach pomocy dla Finlandii i Norwegii w postaci ambulansów, lekarzy, krwi, ubrań, żywności, a także przyjmowania uchodźców. Autorka nie kamufluje się z tym, że nigdy głodna nie była. Wręcz przeciwnie. Opisuje uroczystości rodzinne, na których królowały obfite dania i wręczało się dość bogate upominki. W czasie smutnych dni głównie w Europie, Szwedzi wyjeżdżali nad jeziora, na narty, urządzali święta. To jednak nie oznacza, że ludzie nie żyli w strachu co do kolejnego dnia. Pewnie dlatego też Astrid Lindgren wertowała gazety, próbowała wnioskować z nastrojów i gromadziła żywność na wszelki wypadek. „Wojna skończyła trzy lata.(…) Nasza postawa w stosunku do wojny z czasem uległa zmianie. Przedtem rozmawiano o tym szaleńczo, teraz traktuje się to jako zło konieczne, o którym się myśli i mówi najmniej, jak to możliwe.”

Pisarka dokładnie opisuje pierwsze dni wojny, napaść na Polskę, zadaje sobie pytania co będzie dalej. Snuje spekulacje kto z kim będzie walczył, kto stanie po czyjej stronie, kto wybrał lepiej. Przytacza przykłady okrucieństwa Rosjan: „Ale sytuacja na froncie wschodnim jest okropna. Kiedy Rosjanie wycofują się, mają zgodnie z rozkazem Stalina wyczyścić kraj, co przecież oznacza, że muszą wysiedlić ludność cywilną. A takich rzeczy nie robi się w jedwabnych rękawiczkach. To wspaniałe, że człowiek nie ma na tyle fantazji, by wyobrazić sobie całe to cierpienie.” Wspomina o zatopieniu angielskiego pancernika „Hood” i niemieckiego „Bismarcka”, śmierci cesarza Wilhelma, cara Borysa w Bułgarii, prezydenta Finlandii, o uszkodzeniach zabytków na mapie świata, o powtórnym małżeństwie króla Leopolda. Ubolewa nad zanikiem normalności i życia bez strachu: „Wczoraj miała się odbyć olimpiada w Helsinkach, gdyby świat był przybytkiem rozumu, a nie domem wariatów.”

Jako matka i żona najzwyczajniej w świecie boi się, że nieszczęście spadnie na jej dom. Możemy z dziennika z całą dokładnością dowiedzieć się o nastrojach i życiu w Szwecji. Już np. 2 września ludzie zaczęli robić zapasy, tak, że w sklepach brakło podstawowych produktów takich jak: cukier, kawa, jajka, masło. Potem wprowadzono kartki na żywność, buty, ubrania, podrożały bilety. Ciepła woda w kranach była dwa razy w tygodniu. O Szwedach tak pisze: „Ludzie wyglądają mniej więcej ja zwykle, tylko trochę posępniej.” O Polsce zaś, której kibicuje: „Biedna Polska! Polacy twierdzą, że jeśli Niemcom uda się wziąć Warszawę, to oznacza, że ostatni polski żołnierz zginął.” Następnie z datą 3 października odnosi się do sytuacji naszego kraju w ten sposób: „Polska skapitulowała.(…) Niemcy i Rosja podzieliły kraj między siebie. Człowiek nie chce wierzyć, że cos takiego może się zdarzyć w XX wieku.”

Kiedy pod datą 25 kwietnia 1945 roku notuje, że Berlin jest tlącą się górą ruin, oczekujemy razem z nią szczęśliwego zakończenia. Zostaje jeszcze wspomniany Proces Norymberski. Potem dziennik się urywa jak przerwane życie wielu milionów…

Niesamowita wnikliwość w istotę sprawy jak na kobietę. Reakcja na niemoc choć samym zapisem tych okropności. Zdanie relacji z tego, że Szwedzi wcale nie są w komfortowej sytuacji, chociaż mają prawie wszystko potrzebne do życia. „Ale to bardzo nieprzyjemne, że nie można być radosnym.” i „Obecnie mamy w Szwecji około 40 000 uciekinierów.(…) Uciekinierzy w naszym kraju nie za bardzo nam się podobają, może to jednak całkiem naturalne. To przykre być uciekinierem, a irytacja łatwo zwraca się przeciwko gospodarzom.”

Dokument czasów zapisany ręką słabej płci z mocnym sercem. Z pewnością dla tych, którzy lubią wertować historię oraz zainteresowanych polityką. Też dla koneserów szczególnego, bo spostrzegawczego stylu Astrid Lindgren. Wreszcie dla tych, którzy chcą zobaczyć atmosferę trwającej wojny od kuchni, czyli z ust pracującej na etat kobiety, matki dwójki dzieci, młodej żony, córki, przyjaciółki.

Polecam z wielu oczywistych powodów takich jak np. zgłębienie wiedzy dotyczącej II wojny światowej; zapoznanie się z ówczesnymi realiami życia w tykającej jak bomba, Europie; poznanie istotnych faktów z biografii autorki oraz obraz Szwecji na tle innych państw skandynawskich. Książka jest opatrzona niepublikowanymi dotąd zdjęciami z albumów rodzinnych państwa Lindgrenów oraz posłowiem córki – Karin Nyman. Zawiera też indeks osób wymienionych w pamiętniku.

Polecam też ze względu na prawdę widzianą oczami zwykłej obywatelki i zapisaną w formie prostego dziennika. Pieczołowicie zapełnianego z widocznej przyczyny…

Za możliwość zrecenzowania książki Astrid Lindgren pt. „Dzienniki z lat wojny 1939-1945” dziękuję Wydawnictwu NASZA KSIĘGARNIA. To była porządna lekcja historii i pokory!

Zdjęcia, o ile nie są podpisane, pochodzą z recenzowanej książki. Dwa są mojego autorstwa.

bottom of page