top of page

„1945. Wojna i pokój” Magdaleny Grzebałkowskiej


Człowiek w trybach machiny wojennej. Wojny, która podobno już się skończyła, ale tylko w dokumentach podpisywanych przez przegranych Niemców i na placach defilad, które dostojnym marszem żołnierzy wieściły pokój. Szczęśliwy spokój jednak dla niektórych nie przyszedł.

Pojedyncze tragedie jednostek uwikłanych w nieład polityczny, w nieporządek w czasie podziału terytorialnego Europy. Wspomnienia dramatów, które odeszłyby z ludźmi, gdyby nie znakomitość pióra M. Grzebałkowskiej. Zdążyła zanotować dla nas obowiązkowy wykład z historii.

Kiedy prawie wszystko dookoła wieje beznadzieją, w okruchach codzienności bohaterów reportażu dostrzegamy siłę do życia, chęć uporządkowania swoich losów, odnalezienia się w obcych miejscach i okolicznościach, pragnienie normalności. Rok 1945 nie był rokiem normalnym. Jak bardzo sprzecznym z tym, o czym uczono nas na apelach z okazji rocznicy zakończenia wojny światowej, donoszą na kartach książki Polacy, Ukraińcy, Ślązacy, Niemcy, Kaszubi. Majowa data z 1945 roku wcale nie kończyła gehenny wojny. Dla niektórych rany dopiero wyrokowały gangrenę, która pożerając po kawałku już dość słabe ciała, nie chciała się goić. Mamy więc dużo o przyciszonej nienawiści, która eksploduje i przybiera najróżniejsze formy. Nie znamy tych czasów, więc naprawdę nie potrafimy sobie wyobrazić co czuły ofiary i co czuli kaci, których spotykała kara z rąk tych, których wcześniej prześladowali. Jesteśmy świadkami całej gamy ludzkich przeżyć, od tych pozytywnych, po te, które upadlają człowieka.

Opisy szabrowania są tak ujęte, że po kilku kartkach zadajemy pytania skierowane do własnych sumień. Nie chcemy oceniać złodziei, stawiamy się w ich podły los i próbujemy przeżyć wraz z nimi w najbardziej chrześcijański sposób. Widzimy Wernera, chudziaczka z wadą serca, który musi strzec matki i rodzeństwa na wozie postawionym na niepewnym lodzie, innego niewysokiego młodzieńca pochodzącego z Kaszub, któremu chciano dać do ręki mausera przeszło metr długości, a który niezaładowany ważył 4 kg. Nie dziwi nas ściąganie butów ze zmarłego, bo jeśli oni nie wezmą, to przyjdą Ruscy, którzy mają nakaz oficjalnego rozkradania, a ci posiadają przecież dużo par butów na mróz. Biuletyn Informacyjny błaga o to, aby nie poniżać się do roli szakali. Stado wygłodniałych stanowią już tylko nie przestępcy, ale i bezrobotni, robotnicy, nauczyciele, chłopstwo, gospodynie i urzędniczki, damy z wyszukanego towarzystwa, w końcu żołnierze. „Ale czy czułam kiedyś takie zimno, w którym nos, uszy i końcówki palców bieleją i twardnieją jak gips? Albo taki mróz, że niemowlęta mimo pierzyn, w które są zawinięte, zamieniają się w bryłki lodu? A stare dzieci-trzy-, czteroletnie- w tych samych piernatach wychładzają się na śmierć powolutku? Ujdziesz kilka kilometrów, a im spada temperatura o kilka stopni. Przejedziesz kilkadziesiąt i masz w kołdrze trupka. Musisz go zostawić na drodze. Bo co , będziesz go wlokła z sobą dalej?”

Śledzimy determinację Moniki Żeromskiej, która wydobywa po ciężkich próbach z gruzów pamiątki po ojcu, m.in. listy od Sienkiewicza i Skłodowskiej-Curie, rękopisy dzieł. Obserwujemy ekshumacje zwłok, pożary, liczymy większe lub mniejsze straty, chowamy zmarłych, chociaż właściwie wszystko dookoła cuchnie cmentarzem. Wsiadamy na zatopiony wycieczkowiec Wilhelm Gustloff razem z uciekinierami, jesteśmy też na Ziemiach Odzyskanych. Poznajemy czas „republiki drobnerowskiej” oraz dzieci z sierocińca żydowskiego. Nie zapamiętujemy imion, ale inne rzeczy tak charakterystyczne jak: "Jedna dziewczynka zrywa się co noc z krzykiem: ‘Nie zabijajcie mamy! Nie zabijajcie taty!’ Inne płaczą przez sen. Wiele się moczy. Ssą palce. Ogryzają paznokcie. Pod łóżkami szukają schowków. Pod poduszkami robią zapasy chleba.” I inne pojedyncze nieszczęścia…

Interesującymi, nie mniej niż same opowieści o ludziach, są przerywniki po rozdziałach. Autorka świetnie rozplanowała treść przecinając ją wycinkami z gazet. Są to wybrane ogłoszenia z ówczesnej prasy dotyczące głównie poszukiwań osób zaginionych, podziękowań za charytatywność, ofert o pracę dla sierot. Wstrząsające są częste oferty oddania dzieci jako swoje pewnie z powodu braku środków do ich wychowania lub takie, w których błaga się o oddanie dziecka bezprawnie wyrwanego ojcu i oddanego obcej kobiecie. Żenujące to te dotyczące wszechobecnego szabrowania z prośbą o oddanie zagarniętego nielegalnie mienia np. maszyn i urządzeń pocztowych. Prasa poucza jak wykorzystywać w kuchni zmarznięte ziemniaki. Są też bardziej optymistyczne z informacją o otwarciu na nowo teatru, herbaciarni, kina, o wydłużeniu godzin przebywania nocą na ulicach. Pojawiają się zachęty zakupu magazynu kobiecego o modzie, do rozpoczęcia kursu języka rosyjskiego, do przeprowadzenia dezynfekcji mieszkań, do kąpieli w ciepłej wodzie. Gazety donoszą o reaktywacji działalności Gminy Żydowskiej, o zawieszeniu czterech zawodników w prawach członkowskich pod zarzutem występowania w barwach drużyny niemieckiej, o wznowieniu działalności Kasy im. Stefczyka, o Walnym Zgromadzeniu Muzułmańskim. Czasem czytamy bardzo pospolite np., że poszukuje się psa imieniem Niedola, że przyjmie się do pracy młode dziewczyny w PLL Lot, gdzie można zakupić świeże pijawki, że ktoś coś zamieni, odda, przyjmie za darmo lub na wymianę.

Książka, która wiele mówi, ale jeszcze więcej daje do milczenia. Wiele szkicuje, ale jeszcze więcej w naszej świadomości maluje jaskrawą farbą. Daje wiarę, że się w końcu opamiętamy, by za chwilę uzmysłowić nam gorycz niebrania lekcji z przeszłości. Balansuje na linie między życiem (chęcią odbudowy zniszczeń także życiowych) a śmiercią (obsesyjna misja odegrania się na wrogu). I detale…wstrząsną Wami do głębi.

Zapisana bardzo mocnymi słowami. Logicznie powiązana w całość. Ciekawa. Wciągająca. Dla ludzi, którzy mogą i chcą czytać własne dusze. Dla tych, którzy nie znają losów swoich przodków mieszkających na terenach akcji książki. Śmiało może stanowić uzupełnienie kronik historycznych.

We Fromborku jest tablica upamiętniająca przeprawę przez Zalew Wiślany 450 tys. uciekinierów z Prus Wschodnich. Informacje dodatkowe: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/przeprawa_przez_zalew_wislany_mroczna_tajemnica_ii_wojny_swiatowej_125319.html

Mapa i zdjęcia wykorzystane w recenzji pochodzą z książki.

bottom of page