top of page

"Jesienin" według J.Opalskiego i J. Głowackiego


Na scenę wchodzi bosa aktorka. Nie chciała pewnie z butami wejść w czyjeś życie. Nieobuta, bo boso przychodzimy na ten świat i boso z niego odchodzimy…

„Odchodzimy sobie pomalutku

W tę krainę, gdzie cisza i błogość.

Może już czas i mnie zbywszy smutku

Zbierać marny dobytek – i w drogę!”

Scena do sztuki muzycznej „Jesienin” zadziwia znikomą ilością dekoracji, ale bez miary informacjami o poecie. Spektakl urzeka grą jednej aktorki, ale tak naprawdę wielością osób, w które musiała się wcielić. Jest przy tym tak przekonywująca ze swoim wschodnim akcentem. Pokazuje treściwie krótkie, ale jakże pełne życia losy Siergieja Jesienina. Kontrasty będą się zwielokrotniały. Miłości będą przeciwstawione awantury małżeńskie, naturalności – dandysowskie ubranie, a chwale i uznaniu – późniejsze zdeptanie twórczości, a nawet zakaz jej czytania. Piedestały i wymiociny, komnaty petersburskie i podrzędne speluny Babilonu Europy, chłopskie wychowanie w duchu prawosławia i wykolejenie. I samotność wśród ludzi, która prawdopodobnie w wieku trzydziestu lat zaprowadziła go do obwiązania sznura na własnej szyi. Co do tego wyjaśnienia wielu się nie zgadza.

„Nie ma przy mnie nikogo. Jestem sam…I stłuczone zwierciadło…”

Utalentowany młodzieniec wychowany przez dziadków na wsi wchodzi na petersburskie salony w łapciach, by przeistoczyć się w znanego człowieka bohemy. Przebiera swoje wsiowe ubranie na takie, w którym rolę grają lakierki, biały szalik i cylinder. Potem jest przywódcą beztroskiej grupy młodzieży, w której wyróżniają się dziwki i chuligani. Gorki nazywa go instrumentem stworzonym do poezji, wrażeniem niewyczerpanej melancholii i miłosierdzia. Ten zaś opity w wielkie pochwały wyzywa sławną żonę nazywając ją koszmarem, do którego się przyzwyczaił, ale który go dręczy. Jedynie wiersze go nie męczą. Rzuca w ukochaną czym popadnie w pokojach hotelowych. Wielokrotnie jest z nich wyrzucany. W tym ostatnim, w którym nocuje, nie ma atramentu. Tak więc trzeba napisać wiersz własną krwią. Rankiem zostaje znaleziony martwy. Wokół jego śmierci narasta wiele pytań. Jeszcze więcej jest zagadek, gdy śmierć dosięga jego bliskich przyjaciół. Jedna z kobiet Siergieja popełnia samobójstwo nad jego grobem. W grudniu 1925 roku, po świętach Bożego Narodzenia w Moskwie szaleje zamieć…Może właśnie przez to nie widać już Czarnego Człowieka…

Na scenie stoi, albo tańczy i śpiewa lub siedzi na starej, spopielałej skrzynki Olena Leonenko. Kufer jest jednym z ważniejszych rekwizytów. Raz stoi cicho nie uchylając powiek wieka, kiedy indziej aktorka na nim siada, raz po raz jest odkurzany wyciąganiem wspomnień, a potem zamykany. Wyciągane są z niego listy, artykuły ze światowej prasy, wiersze Jesienina, dzienniki znanych pisarzy, słowa państwowych urzędników. Skrzynia: czynny i bierny świadek czyjegoś losu? Czy to może sam Jesienin uwięziony w swojej poezji na zawsze, na wieczność? Może kufer staroci to tylko jakaś historia, którą odkłada się na strych lub aż samotność domu, może tęsknota właściciela o bardzo wrażliwej przeszłości. To dom, całe życie romantyka bez wartości materialnej, tylko nostalgia za drogą, gdzie klony bezlistne nie były jeszcze pijane zamiecią. Szarawe puzdro, w którym jest ogrom retrospekcji, ale i wódka. Odkażamy stare dzieje. Nie zapominamy, wyciągamy jak sentymentalne relikwie.

„Wtedy,

wśród wrzawy i zamętu,

od miotającej się hołoty

uciekłem na sam dół okrętu,

żeby nie patrzeć na wymioty.

A był ten dół

rosyjską knajpą,

gdzie jam, nad szklanką pochylony,

chciał na dno iść nie z całą łajbą,

lecz sam,

pijany,

wyzwolony.”

Źródło zdjęcia:http://www.ppas.pl/mojerealizacje.php

Na uwagę zasługuje strój aktorki. Większą połowę sztuki przemyka w czerwonej, błyszczącej sukni. Najbardziej możliwym wytłumaczeniem tego koloru jest rewolucja w Rosji i krew, która się lała w czasie terroru stalinowskiego. Natomiast biorąc po uwagę to, że aktorka grała wiele postaci można zobaczyć w jej ubraniu charakter ludzi, głównie Jesienina. On niczym czerwony ogień jest symbolem energii, wielkiego ale niebezpiecznego potencjału, siły, która może być ogniwem zapalnym, szałem, czasami tylko małą lub większą rozróbą. „Mój mąż jest odrobinę ekscentryczny” – powie okładana przez niego Isadora Duncun.

Źródło zdjęcia: http://www.pozytywy.com/galeria/34475-jesienin-wedlug-oleny-leonenko-galeria

Gdy na horyzoncie pojawią się czarne chmury, grająca spektakl, założy ciemny płaszcz. Wyraźnie zauważymy, że pod spodem nadal wystaje czerwona tkanina. Emocje nadal są tak samo intensywne jak przedtem. Nic i nikt ich nie zgasi. Może jednak pomoże w tym śmierć samobójcza? Skoro pudło jednak stoi, to zostały przeżycia, malunek czyjejś wrażliwości. Możemy wieko otwierać do woli.

Źródło zdjęcia: http://www.encyklopediateatru.pl/autorzy/5906/olena-leonenko

A czerwony szal – kolejny rekwizyt, którym owinęła się tancerka tańcząc przed Leninem? Otóż udowadnia nam się, że to, co z pozoru wydaje się dobre, w przyszłości może obezwładnić. Niecałe dwa lata po śmierci Jesienina, jego sławna żona ginie w niebanalnym wypadku.

Józef Opalski we wywiadzie zamieszczonym na stronie dziennik.pl mówi tak: „Nasze przedstawienie nie jest dyskusją z modą. Ono odniesie największy sukces, jeśli widz wróci do domu i sięgnie po Jesienina. Bo dla większości taki Jesienin będzie odkryciem.” Scenariusz wykreował wspaniały Janusz Głowacki. Według proroctw reżysera tak było ze mną. Wróciłam do poezji Jesienina. Obudziłam głód przypomnienia sobie poety.

„Nie rusz tego, co się odmarzyło

Nie budź tego, co na wieki śpi.

Zbyt mnie wcześnie życie doświadczyło.

Strata złud i nuda wszystkich dni.”

Za możliwość obejrzenia „Jesienina” dziękuję Józefowi Opalskiemu. Wyjątkowa uczta głębokości słowa i pieśni!

Na koniec jako bonus - muzyka skomponowana przez Olenę Leonenko do wierszy Jesienina. Wszyscy muzycy zasługują na wielkie brawa. Posłuchajcie:

Pierwsze zdjęcie przed tekstem recenzji pochodzi ze strony: http://slowacki.krakow.pl/pl/spektakle/aktualne_spektakle/_get/spektakl/281

Cytaty pochodzą z dzieł poety.


bottom of page