2009 rok, wysokie krzesła i umaczani w przeróżne sprawki prawnicy, oficjele, politycy, funkcjonariusze, pracownicy znaczących w świecie korporacji, mafiozi, a także w skali przestępstw nic nieróżniące się od nich zwykłe szaraczki (specjaliści od mokrej roboty). Polityka od kuchni. Prawie wszyscy tkwią w bagnie grzeszków, tych mniejszych lub większych. Ze świeczką szukać takiego, co wychyla się ze swoim czystym sumieniem. "Dziwny świat absolutnej zgody na wszelkie zboczenia i plugastwa to nie był jego świat" - dostajemy jednak informacje od autorki o "prawym prawniku", że nie jest lewy. Gdyby nie Paweł Wencel - zło czaiłoby się na każdym rogu, ale on - obrońca zepsutego światka postanawia postawić na szalę coś lub kogoś bardzo mu drogiego. Mamy więc już protagonistę i błyskawicznie orientujemy się w antagoniście. Autorka "Rozgrywki" bardzo dobrze znakuje ślady. Pozwólcie, że dobierzemy się w recenzji do skóry złoczyńcom. Zacznijmy jednak najpierw gromadzić fakty!
Dotknięcie i przyglądanie się okładce - to jest ten moment, kiedy próbujesz odgadnąć zamiary autorki. Lena Najdecka uchyla rąbka tajemnicy w kolorach. Czarny, czerwony i biały. Twarz przystojniaka (jakby w tle) nie robi już wiele. Kiedy facet ma jasną koszulę, kupę kasy, dobrej jakości garnitur - to zawsze dla poszukiwaczek przygód jest przystojny. Pozostaje pytanie o dobór barw na okładce. Krew na rękach, czarne interesy w białych koszulach - trop złapany. Tylko jak oczekiwać tutaj czegoś niebanalnego, skoro to trop znany jak świat, obsmarowany w gazetach, wyczytywany na mównicach, zasłyszany z telewizji? Pisarce udało się jednakże zrobić na mnie wrażenie. O światku skorumpowanej wielkiej polityki napisała emocjonujący thriller, z bohaterami pełnymi popsutej lub wrzącej w żyłach, krwi. Jak ona buzowała!
Otwieramy pomalutku rozdziały. Wolno, żeby nie wyprowadzono nas na manowce. Chcemy dobrze rozeznać akcję, zagrania, dialogi. Lawirowanie, gładkie zmiany kierunku rozmów, szemrane interesy, matnia coraz głębszych wpadek, drugie dna spraw, lewackie siły, dziwne sojusze, wszechobecna korupcja - po takich śladach będziemy chodzić. Jeszcze dalej zabrniemy: mataczenie, załatwianie spraw po znajomości, bardzo mocno śmierdzące sprawy, nokauty na oponentach, gry pozorów, szybkie eliminowanie domniemanych przeciwników, spiski, konspiracje, węszenie, przekręty, przymusowe werbowanie, wrabianie, zastraszanie, zacieranie śladów, mordercze przetasowania na najwyższych szczeblach, wymuszone dymisje, a do tego wielki pieniądz, seks i walka o tron. Jeśli to za mało, to przedstawię pokrótce bohaterów. Są galerią, której wyrazistości nie powstydziłby się żaden twórca.
Wspomniany na początku prawnik z prawdziwego zdarzenia, choć wolny nie całkiem od perfidnych myśli - Paweł Wencel to obrońca świata zepsutego do szpiku kości. Jego rodzinka nie jest już tak przejrzyście czysta. On zaś skrupulatny co do szczegółu. Szaleniec, który wypowiada wojnę systemowi i siebie samego niejako wzywa na Mesjasza: "Gówniany kraj, wszystkim jaja obcięło." Ciekawe czy byłby takim gdyby nie to, że stanął w obliczu największego wroga ludzi, którzy za pieniądze mogą kupić wszystko. Prawie wszystko poza zdrowiem.
Jego główny przeciwnik to Mirosław Kwaśniak - wzięty radca prawny, nazywany bogiem wojny, bardzo seksowny, dobrze ogarnięty człowiek z pomocą dużo starszej posłanki, która czasem jest jego kochanką. Młody wilk polskiej polityki - dzięki koneksjom i lewym przekrętom, a także źle wykonanej roboty dla mafii, która niestety domaga się zadośćuczynienia. Szczwany lis. Na biurku w ukrytym kantorku niezmiennie posiłkuje się wiedzą z Machiavellego.
Kwaśniak ma haka na Mateusza - brata Wencla. Mati ma pielęgnowany dystans do wszystkiego, kiedyś zbłądził i będzie to ciągnęło się jak smród w gaciach bardziej za jego bratem, niż nim samym. Młodzieniaszek żyje adrenaliną, gdy kobiety (sporo kobiet) łapią się w jego sidła. Jedna będzie szczególnie dobrze scharakteryzowana przez autorkę.
Gocha i jej mąż Gemba - ludzie pracujący w kulturze wniosą dużo świeżości do zamkniętej społeczności snobów w przedmieść warszawskich bram zamykanych na pilot. Beatrix zaś bardzo przejedzie się na miłości.
Cały czas mamy wrażenie, że nikt nie jest kowalem swojego losu, że o jego doli w przyszłości oraz pieniądzach decydują inni lub zdecydowali dawno temu. Teraz obserwujemy tylko jak rozłożyli plan dla każdego. W "Rozgrywce" przedstawia się bohaterów bardzo obrazowo, po kolei charakteryzuje ich oraz otoczenie, bez mętliku i niepotrzebnego słowotwórstwa. Dzięki temu potrafimy ich wskazać, rozpoznajemy ich wady i zalety, myślimy, że wiemy na co ich stać.
Czy warto przeczytać? Oczywiście, bo przygoda murowana. Gładkie, bystre dialogi. Każde słowo ma swój wymiar i sens. Niczego nie za dużo. Do tego wątki miłosne, które są dobrymi przerywnikami od ciężkiego skupienia na skorumpowanych manewrach. Autorka operuje dobrym warsztatem pisarskim. Logicznie prowadzi narrację, daje nam stany odpoczynku i śledztwa. Daje wgląd w zamknięte środowisko i jego brudy, które poniekąd mogą mieć wpływ na nasze życie. Realność tego świata przeraża i dlatego jest to dobry thriller!
Za możliwość rozegrania partii gry z "Rozgrywką" dziękuję panu Adamowi Młynarczykowi z SWOBODA PR - Agencja Public Relations.