Cieszysz się od pierwszego wejrzenia. Z miłością bierzesz do rąk coś, co jest o Tobie. Dla Ciebie od Beaty Pawlikowskiej. Jesteś podróżnikiem i wiesz, że niezbędne jest posiadanie wielu wskazówek, współrzędnych czy też instrukcji do tego, by wyprawa była przede wszystkim bezpieczna, a potem udana w różnych aspektach twojej subiektywnej wrażliwości obieżyświata. Skoro zaś ktoś przygotował pomocnik, który powstał po pięknych, obszernych w południki i równoleżniki, długoletnich doświadczeniach - to jakże przejść obok niego tak zwyczajnie, bez omówienia tematu? Potraktować go obojętnością? My - podróżnicy tego nie robimy. Cenimy sobie każde najmniejsze przeżycie i dzielimy się nim z następnym. Co więc ma do przekazania wspaniała, odważna kobieta w "Niezbędniku PODRÓŻNIKA"? Pozwólcie, że wyłożę temat posługując się argumentami, które mają dla mnie największy sens jako osoby podróżującej, a także piszącej.
Nie trzeba specjalnie przekonywać nikogo, że format ma znaczenie. Przyjazny dla dłoni, plecaka, przewieszonej przez ramię podręcznej torebeczki, kawałka stołu w hostelu na cyplu świata. 12,5 cm na 18,5 cm zmieści się na oparciu siedzenia w samolocie, na kolanach w lokalnym autobusie, pod podusią w namiocie. Teraz biorę po lupę kolor okładki. Pani Beata jest przyjacielem Matki Ziemi, więc nie dziwi mnie, że wybrała ciepły odcień ziemi. Można schować się z "Niezbędnikiem PODRÓŻNIKA" za drzewem, na pustyni, na sawannie, na księżycu i wcale nie naruszymy krajobrazu. Dla niektórych kolorystyka przywiedzie na myśl miód afrykański, zamki na plaży budowane zanim ubrania przy namiocie wyschną, curry w hinduskiej garkuchni, bawarkę, cynamon, przemierzanie Atlasu. Mi skojarzyła się z chałwą, którą poczęstowano mnie podczas jednej z pierwszych wędrówek dawno, dawno temu. Dzisiaj nie ma już takiej chałwy, ale kiedy patrzę na Niezbędnik, to ona tak mocno istnieje, że od nowa liczę kalorie.
Złote grawery na okładce dodają poradnikowi nie tylko szyku, ale może zapowiadają, że cenny kruszec to wszystko to, co zdołamy znaleźć w podróży, przesiać przez sitko, zapakować bez podróbek do sakiewki wrażeń. Złoto idealnie harmonizuje z chropowatą fakturą okładki. Jedna z moich koncepcji przy posiadaniu Niezbędnika pani Pawlikowskiej zakłada też pytanie. Kto wie czy za wyboje przygody, którą będziecie zapisywać w książeczce, nie trzeba będzie nagrodzić się własnym złotym medalem?
Przypuśćmy, że mam już punkty na mapie określające moją wyprawę marzeń. Zapisuję je na pierwszej stronie. Wpisuję obowiązkowo datę, bo szczęśliwi czas liczą, bo musi go starczyć na inne podboje geograficzne. Rzut na rysunek walizki z serduszkiem i moje własne motyle podróżnicze w brzuchu, które ratuję zawsze przed bezdomnością - i...można ruszać. Na bieżąco wypełniam kratki szachownicy na kolejnych stronach ciągle strasząc przygodę matem.
Zanim jednak podbiję pionki w grze, którą sama rozpętałam i zawołam "szach" - przyjmę zalecenia pani Beaty odnośnie strategii wygranej. Przeczytam o ekwipunku w tropikach, w górach, o istotnych rzeczach, które zawsze mogą się przydać w skomplikowanych przypadkach. Jednym z takich jest np. bardzo częsty brak wody, niedobory suchego ubrania, ataki krwiopijców. Beata Pawlikowska zrobiła za mnie także listę zakupów twórczych, medycznych oraz zasadniczych. Krótkie kursy pierwszej pomocy nigdy nie są za częste. Pani Beata o tym wie. My też - dlatego warto po raz kolejny uzmysłowić sobie wagę udzielenia pomocy w pierwszych sekundach po wypadku. Bezpieczeństwo poruszania się po nowych miejscach, ciemnych zakamarkach, o szacunku dla zwierząt, o śmieciach, które produkujemy - to też tam znajdziecie.
Rysunki autorki od zawsze przemawiają do mnie prostotą, ale i ważnością idei w kresce. Odzwierciedlają mocne akcenty ukochania siebie samej i świata w jego bezmiarze piękna. Są wielowarstwowe i autentyczne. Oparte na dostrzeganiu praw przyrody, szacunku dla niej i bezustannym propagowaniu zdrowia zarówno cielesnego, jak i duchowego.
Znalazłam przypomnienie o zachowaniu się w różnych kulturach (w świątyniach, w codziennym kontakcie z osobami wyznającymi islam). Popularyzowanie nauczenia się kilku przydatnych zwrotów w lokalnych językach jest również godne pochwały. Niejednokrotnie to zalecenie zjednywało mi sympatię tubylców. "Życzę pięknego dnia" działa cuda kiedy wszystkie hostele w okolicy pełne, autobus do kolejnej mieściny za dwa dni, a Ty nie masz nawet wody w butelce by umyć zęby, a co dopiero by się napić.
Między całą włożoną między kartki wiedzą jest wiele stron niezapisanych. Gotowych na długopis, pióro kulkowe, ołówek. Na twoje serdeczne powitanie i podziękowanie przygodzie. Rozliczysz ją na końcu gdzie przygotowano wycinek z matematycznym brulionem. Emocji nie licz. Po prostu notuj je w "Niezbędniku PODRÓŻNIKA".
Uśmiechnięta pozycja. Totalnie pozytywna. Kompletnie logiczna. Zdecydowanie potrzebna. Wierzę, że będzie waszym Niezbędnikiem w czasie podróżowania.
Za niezbędność "Niezbędnika PODRÓŻNIKA" dziękuję panu Adamowi Młynarczykowi z Swoboda PR.