top of page

OGRÓD ZMYSŁÓW W BĘDZINIE


Za siedmioma zagajnikami i osiedlami chciało zamieszkać Zło, by wszystko, co znajduje się w okolicy zamienić w metalowe, betonowe, szare lub bezbarwne oraz smutne. Na szczęście przeciwstawiło mu się Dobro z Warsztatów Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu „Bądź z Nami” w Będzinie i tak oto zakątek pewnej będzińskiej dzielnicy stał się zielony, kolorowy i radosny. Opowiem Wam bajkę, ale zanim – pozwólcie, że usiądę na ławeczce w „Miniarboretum Partytury Emocji, bo stąd będę miała wspaniałe widoki na to, o czym pragnę opowiedzieć w szczegółach.

Zaczynam moją opowieść pewnego zimowego wieczoru. Było zimno, mroźnie, a na budynek Pałacu Mieroszewskich spadały iluminacyjne płatki śniegu. Wybrałam się na finisaż wystawy „Szopek krakowskich” prezentowanych z powodzeniem od paru lat w obiekcie Muzeum Zagłębia. Tam wszystko się zaczęło. Wszystko - to znaczy pierwszy etap do napisania dzisiejszego artykułu. Spotkałam wówczas panią Aleksandrę Walkowicz wraz z jej ciepłym uśmiechem oraz zaangażowanie, z jakim opowiadała podczas zwiedzania o swojej misji na rzecz niepełnosprawnych. Dowiedziałam się o tym, że jej podopieczni zachęceni zeszłoroczną wystawą przedstawianą w salonach pałacowych, postanowili sami wykonać coś na kształt szopki, a dokładniej pracę plastyczną zainspirowaną odbiorem wystawy wraz z towarzyszącymi jej emocjami. Miałam przyjemność zobaczenia rzeczonej szopki stworzonej przez Krystiana, Jacka, Gabrysię, Piotra, Justynę, Renatę i Piotra. Była kolażem, ale wychowankowie warsztatów powzięli kolejny plan, by w przyszłym roku zdziałać szopkę przestrzenną. Wówczas postanowiłam im kibicować, a o efektach pracy informować na moich stronach. Słowa oczywiście dotrzymam!

Kiedy dostałam zaproszenie od pani Aleksandry do spotkania się, tym razem w królestwie pracowni ogrodniczo- przyrodniczej z uczestnikami warsztatów oraz kierownictwem, nie posiadałam się z radości. Nigdy wcześniej nie podarowano mi możliwości zajrzenia do świata tylu ludzi utalentowanych na jednej małej przestrzeni, ludzi wrażliwych na bodźce nie tylko przyrodnicze, a przy tym do poznania ich artystycznych wizji z bliska. Kiedy tylko przekroczyłam progi budynku przy ulicy Podłosie 10, coś uparcie mówiło mi, że zostanę ubłogosławiona więcej niż mogłabym pragnąć. Kiedy na moje spotkanie wyszła pani Aleksandra i machała przyjaźnie ręką zanim zdążyłam z oddali odgadnąć jej sylwetkę, przypomniałam sobie jeszcze jeden fakt, który miał pośredni związek z moją dzisiejszą wizytą. Przed każdymi świętami, na kiermaszach miejskich odnajdywałam małe kartony, w których sadowiły się do sprzedaży niewielkie cudeńka. Kupowałam więc ozdoby wykonywane przez uczestników warsztatów terapii i po cichu marzyłam, że kiedyś uda mi się spotkać z twórcami przedmiotów wiszących na mojej choince.

Nim jednak rozgościłam się w pracowni oraz poznałam podopiecznych, przygotowywałam się teoretycznie do spotkania z miejscem, a nawet dzielnicą, której wcześniej nie doświadczyłam. I tak przeglądając uważnie stronę internetową www.badzznami.pl , znalazłam rzetelne informacje o stowarzyszeniu , jak również konkretnie o warsztatach: „Warsztat Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu „Bądź z Nami” powstał z inicjatywy rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych. Obejmuje opieką 60 uczestników z rejonu powiatu będzińskiego. Są to osoby z umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności. Celem działalności Warsztatu jest rehabilitacja społeczna i zawodowa, zmierzająca do ogólnego rozwoju i poprawy sprawności niezbędnych do prowadzenia przez osoby niepełnosprawne niezależnego, samodzielnego i aktywnego życia na miarę indywidualnych możliwości.” Wykwalifikowana kadra dba również o pomoc psychologiczną i rehabilitację ruchową. W placówce oferuje się uczestnictwo w imprezach kulturalnych oraz wycieczkach.

Najważniejszą, nadrzędną misją warsztatów jest przede wszystkim aktywizacja zawodowa, która z powodzeniem poprowadziła uczestników do wykonywania różnych zawodów na otwartym rynku. Zajęcia odbywają się w jedenastu pracowniach, z których udało mi się zobaczyć np. salę majsterkowicza, ceramiczno – plastyczną, introligatorską, tkacką z elementami szycia, witrażu i technik różnych oraz życia codziennego i umiejętności społecznych. Niezapomniane wrażenie wywarł na mnie uczestnik, który ma pamięć fotograficzną i rysuje z najmniejszymi detalami to, co wcześniej zobaczył. W pracowni tkackiej w mgnieniu oka dojrzałam podróżnicze motywy, a w ceramicznej lepienie form, które okazują się potem zgrabnymi, niebanalnymi cacuszkami. Serdecznie dziękuję każdemu terapeucie z osobna za sposobność bycia w pracowni pod jego pieczą. Najwięcej czasu podarowała mi oczywiście pracownia ogrodniczo-przyrodnicza i to tutaj rozegrała się dalsza część mojej baśniowej przygody.

Przypomnę jeszcze raz początek bajki - Pewnego, pięknego czerwcowego dnia "Świat to za mało" oraz "Będzin to za wiele" został zaproszony do pełnego rozkwitu ogrodu sensorycznego ”Miniarboretum Partytury Emocji” prowadzonego przez placówkę Warsztatów Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu „Bądź z Nami". Do miniogrodu powołanego głównie w celu hortiterapii osób z niepełnosprawnością intelektualną, ale także wspierania przedsięwzięć związanych z edukacją ekologiczną. Należy wspomnieć, że miejsce to jest ogólnodostępne, służy całej społeczności. Ogród ten wcale nie znajduje się za siedmioma górami i lasami, ale tuż blisko. Na ulicy Podłosie 10, w będzińskiej dzielnicy Łagisza. Do tego magicznego zakątka dojechałam ze Śródmieścia miejskim autobusem w 15 minut, załadowałam aparaty fotograficzne i oczywiście małe, słodkie co nieco dla ogrodników. :) Cieszyłam się bardzo na spotkanie z uczestnikami, bo pozwolono mi zobaczyć w jaki sposób odbywają się zajęcia. Z bloga pani Aleksandry dowiedziałam się, iż „Zajęcia obejmują autorską metodę Partytura emocji (PE) przy wykorzystaniu Klucza Partytury Emocji(KPE), który jest matrycą postępowania w pracy terapeutycznej, pedagogicznej, czy artystycznej. Nazwa metody została zaczerpnięta z muzyki, w której partytura służy do zapisu muzyki. Metoda Partytura Emocji jest stosowana do opracowań analizy statystycznej, badań ilościowych i jakościowych. Metodą tą można badać indywidualne przypadki oraz postawione hipotezy badawcze, a także prowadzić badania całej grupy terapeutycznej w określonym czasie i przestrzeni.”

Źródło zdjęcia: http://aleksandrawalkowicz33.blogspot.com/

W skrócie poznałam główne założenia i części składowe terapii poprzez ogrody. Oczywiście zaczyna się od wstępnych czynności przygotowawczych. Mogą to być zajęcia edukacyjne o zasadach pielęgnacji roślin, kwiatów, krzewów, warzyw, owoców. Potem następuje bezpośredni kontakt zmysłów z przyrodą poprzez np. dźwięki ptaków, dotyk oraz poszum liści, smak i kolor wyhodowanej rzodkiewki, zapach ziół czy skoszonej przez nich trawy. Uczenie się potrzeb roślin i zwierząt przekonuje ich do odpowiedzialności za nie (warsztaty mają pod swoimi skrzydłami poza roślinami, także dwa króliczki i papużkę). Prowadzą kalendarz ogrodniczy, który przypomina im o konieczności zgody ze zmiennością natury. Inspiracja przyrodą owocuje rysunkami i pracami o rozmaitym wyrazie, formie i technice.

Same powstanie ogrodu łączy się z faktem, że WTZ wystąpiły w wnioskiem o dotację do projektu „Miniarboretum Partytury Emocji'' na szczeblu gminnym, który polegał na założeniu ogrodu dydaktycznego (sensorycznego ), który miał służyć placówce do prowadzenia rehabilitacji przez ogród, jak również czynnościom dydaktycznym dla szerokiej społeczności . Ogród powstał w 2015 roku według autorskiej koncepcji pani Aleksandry Walkowicz na podstawie projektu i wizualizacji architekta, pani Joanny Kozłowskiej.

W zasadzie każdy ogród jest sensoryczny. Ludzie, którzy mają dobry wzrok nie zawsze odkodowują inne doznania pochodzące z pobytu wśród przyrody. Widok piękna np. kwiatów oraz ich kolorów może przyćmić nawet chęć ich powąchania, a co dopiero dotyku płatków. Niejednokrotnie wyostrzony zmysł wzrokowy zasłania inne odczucia. Ogrody sensoryczne mają misję uwydatnić doznania pozawzrokowe. Próbuję więc zwiedzać ogród sensoryczny w Będzinie z zamkniętymi oczami. Słyszę odgłosy z karmnika, domku dla pszczół i poidełka dla ptaków. Szeleszczą liście od podmuchów wiatru, który wygrywa w międzyczasie melodię na powieszonych muszlach lub łyżeczkach. Zdejmuję buty i boso chodzę po alei żwirowej. Obok mnie, słyszę wyraźnie, jakiś motorek zapyla kwiat. Przytulę jeszcze drzewo, kora jest szorstka, ale cieplutka, pachnie żywicą jak wtedy gdy tato zabierał mnie do lasu. Ukradnę jedną poziomkę i powrócą wspomnienia pełnej spiżarni u babci. Dotknę krzewinek, które układają się kaskadowo. Wyrwę jedną rzodkiewkę z chropowatymi liśćmi jako podarunek dla naszego króliczka. A jutro wyobrażę sobie jeszcze szum kaskad fontanny, lilie w oczku wodnym, pięknie przystrzyżone cyprysy w labiryncie lub wierzby wiszące w krzaczastym tunelu. Swoiste parawany z fasoli, której nasiona da się odzyskać. Lawendę, która dzisiaj jedynie puszcza oko fioletem, ale jutro będzie flirtowała z obiektywem mojego aparatu. Zachwycę się wiciokrzewem, który w fazie rozkwitu kwiatów jest poezją. Jutro będzie pełnia w ogrodzie zmysłów…za sprawą ogrodników z Warsztatów Terapii Zajęciowej.

Tymczasem otwieram oczy i piszę, co widać gołym okiem. Ogród sensoryczny ma schemat geometryczny. Pięć parceli, do których prowadzi pięć ścieżek ku zasadzie, że posiadamy pięć zmysłów, tj. wzrok, węch, słuch, smak, dotyk. Mamy więc działkę warzywną (także z wysokimi grządkami) i ziołową, owocową (jagodnik i krzewy owocowe), ozdobną (wrzosowisko i niskie iglaki), akupresurową (koło z przedeptami sensorycznymi o różnej fakturze i kolorze) oraz w kształcie spirali z ozdobnymi trawami. Ta ostatnia doprowadza osoby z zaburzeniami równowagi i orientacji do pięciu barwnych siedzisk. Zaprojektowano także miejsce dla stanowisk warsztatowo – gospodarczych. Będzie ich również pięć. Każdy z tych zakątków ma swoje zadanie, uwrażliwia inne zmysły i daje swoiste doświadczenia. Pani Aleksandra zwróciła mi uwagę na pewną, cenną rzecz, że w życiu człowieka najbardziej brak odczuć związanych z dotykaniem. Nasze czasy mają deficyt dotyku. Przechadzam się alejkami i słucham historii powstania ogrodu, opowieści o dobrych ludziach, którzy dołożyli swoją łopatkę ziemi do powstania ogrodu. Pani Aleksandra pokazuje mi z dumą podarunek od pani Katarzyny Kapias – pięć brzózek Dorenbos. Prawdziwe to ogrody zmysłów. Popatrzcie na fotografie!

Ogrody nie powstałyby jeśli nie marzenie i determinacja do jego spełnienia pani Aleksandry Walkowicz. Należy jednakże wspomnieć i podziękować osobom prywatnym, terapeutom , rodzicom uczestników, darczyńcom (PW Pasek Sp. z o.o.) i instytucjom za wsparcie, a takich Warsztaty TZ mają w głębokiej przyjaźni i poszanowaniu. Całe szczęście, że pojawiła się iskierka nadziei, plan, pomysł, marzenie, idea, misja, życzenie, dobre pragnienie u opiekuna grupy i ogród sensoryczny stał się nie tylko bajką, ale spełnieniem.

Nie byłoby to też możliwe gdyby nie kompetencje zawodowe kilku fakultetów Aleksandry Walkowicz. Poza koordynowaniem projektu ogrodu sensorycznego w Będzinie, to terapeuta pracowni przyrodniczo – ogrodniczej, certyfikowany arteterapeuta w specjalności hortiterapia i poezjoterapia, prowadzi naukowe konferencje ekologiczne i międzynarodowe warsztaty w Polsce.

Poprzez to, co usłyszałam o ogrodach od pani Aleksandry nakreśliłam ją jako osobę ciepłą, energetyczną, witalną, życzliwą dla ludzi, a przy tym dla środowiska. Wtapiając się w lekturę wierszy jej autorstwa, jedynie potwierdziłam zdanie. Takich rzeczy nie dokonują osoby, które nie miłują otaczającego świata. Do wielkich rzeczy potrzeba pojemnych komór serca, w których pompuje się ekologiczną krew. Zerknijcie na poezję pani Aleksandry (aleksandrawalkowicz33.blogspot.com), a znajdziecie tam smak poziomek i gorącej czekolady, przydrożne kapliczki, zapach lasu, konopi i lnu, awantury wróbli, nadzieję barw chabrów i maków, zagony zbóż, gałązki jarzębiny, koniczyny przy polnej drodze, dożynki, wiatraki w szczerym polu, strachy na wróble ze szmacianym brzemieniem i słomianą duszą. Jakby związana była ślubem z naturą, bo tak pięknie widać czułość i pamięć o ogrodach przyrody. Poza wierszami na blogu wydała w 2000 r.,dzięki MiPBP w Będzinie, tomik poezji pt. „Duchowe kopniaki” pod pseudonimem Aleksandra Pielach. Zdeklarowana podróżniczka, które prezentowała m.in. relacje z podróży z mężem po Skandynawii. Mówi o sobie : „Jestem w drodze.” I nieco dalej znajduję kolejne treściwe słowa o blogu, który stworzyła: „Znajdziecie tutaj lirykę reportażową ,wspomnienia z podróży, a także moje przemyślenia o życiu i otaczającym nas świecie, o sztuce wszechobecnej i tak niezbędnej w naszym bytowaniu sztuki i jej działaniach we wszystkich obszarach życia człowieka.”. To także blogowa „dokumentacja z moich osobistych doświadczeń na drodze z drogowskazem Człowiek.”

Stworzyć coś z niczego to wielki powód do dumy. Twórca przede wszystkim kocha swoje dzieło. Nie dziwię się, że pani Aleksandra z tak wielką miłością mówi o ogrodach. Z jeszcze większą starannością wypowiada się o członkach terapii, którzy pielęgnują zasadzone marzenie. Oby przyniosło plon tysiąckrotny.

Pracownia ogrodniczo – przyrodnicza kolekcjonuje wiele niesamowitych momentów. Ostatnimi czasy te w roli głównej z działalnością przy ogrodzie sensorycznym wysuwają się na prowadzenie. I tak na przykład:

  • 22 kwietnia 2013 wychowankowie wzięli udział w zajęciach agrotechnicznych w ogródku z warzywami. Zajęcia hortikuloterapii stały się dla uczestników planem filmowym programu „Rok w ogrodzie” Witolda Czuksanowa, dokładniej odcinka o tytule „Laur dla ogrodnika”. Jak świetnie spisali się w roli bohaterów reportażu, zobaczyć można tutaj: https://vod.tvp.pl/video/laur-dla-ogrodnika,odc-9,31828008

  • W czerwcu 2014 roku przyznając nagrodę II stopnia w podsumowaniu edycji konkursu „EkoAktywni” Stowarzyszeniu "Bądź z Nami” w Będzinie, WFOŚiGW w Katowicach oraz władze lokalne – Urząd Miasta i Wydział Kształtowania Środowiska docenili autorskie działania hortiterapeutyczne w pracowni przyrodniczo-ogrodniczej składające się na działalność ekologiczną i edukacyjną.

  • 27 września 2016 warsztaty ugościły ekipę TVN z programem „Maja w ogrodzie”. Była okazja poza nagraniem filmowym do zrobienia z autorką i opiekunem „obrazków z natury”, do których wykorzystano materiał, który pozyskuje grupa z sezamu ogrodu. Na pamiątkę niecodziennego wydarzenia Maja Popielarska podarowała pracowni swoją publikację z dedykacją. Więcej informacji tutaj: http://majawogrodzie.tvn.pl/333,Hortiterapia-AO-616,kalendarium-prac.html

  • W wydaniu specjalnym czasopisma „Zdrowie z natury” 3/2016 można znaleźć artykuł o czynnej hortiterapii na warsztatach w Będzinie.

Wielką zachętę i informacje do napisania fotorelacji znalazłam głównie na blogu pani Aleksandry Walkowiczaleksandrawalkowicz33.blogspot.com, na stronie internetowej oraz facebookowej stowarzyszenia oraz podczas rozmów z kierownikiem warsztatów oraz opiekunem grupy. Zdjęcia, jeśli nie zostały podpisane, są mojego autorstwa.

Serdecznie dziękuję pani Iwonie Wszelakiej – kierownikowi Warsztatów Terapii Zajęciowej przy Stowarzyszeniu „Bądź z Nami” za zaufanie i życzliwość w kwestii publikacji relacji na blogu, a także za gościnne progi i udzielenie informacji. Nadmienić muszę, że to osoba z niebywałą wrażliwością dla ludzi, szczególnie w kompetencjach terapii niepełnosprawnych. Pani Aleksandrze Walkowicz, projektantce miejsca i terapeucie, kobiecie niesamowicie ciepłej, delikatnej i oddanej swojej misji za to, że bajki nie zdarzają się tylko za siedmioma wzgórzami...

W ogrodzie potrzebna jest rodzinna obecność wielu ogrodników, tak więc w te role wcielają się wszyscy pracownicy WTZ. Od terapeutów po uczestników – każdemu ze wspaniałej grupy warsztatowej zależy, aby ogród był urokliwy, wzrastał i cieszył zmysły. Za każde zaangażowanie i pomoc w pielęgnowaniu ogród odwdzięcza się swoim pięknem. Życzę więc całemu zespołowi błogosławieństw spływających z trudnej, mozolnej i koronkowej pracy. Uczestnikom warsztatów dużo radości z aktywizacji zawodowej, także słońca oraz deszczu dla wzrostu roślin i powiększania się ogrodów zasianych sercem. Wszystkim odwiedzającym sensorycznych wzruszeń. Ta BAJKA została stworzona dla Was.

P.S. Warto zobaczyć ogród na własne oczy, a będąc tam przynieś ze sobą "złotka" i "sreberka" z czekolad, cukierków, słodkości. Jak wspominałam wcześniej, posłużą one uczestnikom terapii do spełnienia zadania, które przed sobą postawili. A efekty będziemy mogli zobaczyć na własne oczy już w grudniu. Zapraszam.

Na fotografii nasadzenia żurawek Heuchnera z kolekcji Gabrieli Sąkol

Pochwalę się jeszcze podarunkiem, który otrzymałam od wspaniałego zespołu ogrodników z WTZ.

Nie odchodźcie jeszcze stąd, pooglądajcie resztę fotografii i pamiętajcie o ogrodzie…Tym ogrodzie.

bottom of page