Tobiasza poznałam w miłych okolicznościach na łonie natury. Oboje wpatrywaliśmy się w płynne i dostojne kroki konia. Od tamtego spotkania minęło trochę czasu, ale pamiętam pierwsze wrażenie, jakie po sobie pozostawił. Poczułam wtedy, iż Tobiasz ma piękne oczy, które rozsądzają sercem i jego pełną wrażliwości skalą to, co jest godne umieszczenia w kadrze.
Potem nasza znajomość przeniosła się do uroczego, klimatycznego, jakże gościnnego miejsca niedaleko Rynku w Woźnikach. Dzięki uprzejmości i zaufaniu Dyrektor MGOK - Jadwigi Flakus-Fabiańczyk, niezmiennie życzliwym uśmiechom Basi i Bożenki (najpiękniejsze, słoneczne oblicza na ziemi) oraz ciepłemu przyjmowaniu przez uczestników comiesięcznych spotkań z moimi podróżami, Galeria Kultury pozwoliła mi na rozwinięcie oraz pielęgnowanie znajomości z Tobiaszem. Stał się moim duchowym bratem w fotografii. Pomógł mi nawet w wyborze obiektywu dla potrzeb podróżniczych "Świat to za mało". Przyjrzałam się pracom młodego, utalentowanego amatora. Dyskutowaliśmy o wielu rzeczach związanych z jego postrzeganiem wszechświata oraz możliwościach technicznych sprzętu. Motywowałam go do brania udziału w konkursach oraz rozwijaniu pasji poprzez wybór odpowiedniej szkoły średniej, aż w końcu postanowiłam, że muszę o nim opowiedzieć poprzez wywiad, który właśnie zamieszczam dzisiaj na blogu.
Tobiasz Janus z Behind the Lens to uczeń Gimnazjum przy Szkole Podstawowej w Woźnikach i członek zaawansowanej grupy fotograficznej, która swoje umiejętności kształci w woźnickiej Galerii Kultury przy ulicy Koziegłowskiej 2 pod okiem Wojtka Stankiewicza. Obserwując pogłębianie się pomysłowych wizji Tobiasza, wysnułam własne tezy odnośnie jego twórczego warsztatu.
Zanim jednak Wam o nich opowiem, poznajcie Tobiasza.
L: Najczęściej zadawane pytanie artystom – kiedy to wszystko się zaczęło? Chciałabym, aby czytelnicy „Świat to za mało” mieli wgląd do narodzin Twojego talentu.
T: Nie będę chyba jedynym, który powie, że fotografować zacząłem przypadkiem. Latem 2015 r. kupiłem aparat, jednak nie miał on służyć robieniu zdjęć, lecz nagrywaniu filmów. Pewnego razu, chcąc po prostu „pobawić się” aparatem, poznać jego niewykorzystywane przeze mnie funkcje, wyszedłem na łąkę i zacząłem robić zdjęcia. Niedługo potem dowiedziałem się, że przy Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Woźnikach funkcjonuje sekcja fotograficzna. Postanowiłem dołączyć do Woźnickiej Grupy Fotograficznej. W ten sposób już od prawie trzech lat szczęśliwie należę do świadomego artystycznie zespołu ludzi z pasją. Razem z naszym nauczycielem –Wojtkiem Stankiewiczem staramy się mocno trzymać aparaty fotograficzne.
L: Czy fotografia poza przedstawianiem obrazu może być także wyrażaniem własnych uczuć?
T: Według mnie fotografia może być wyrażaniem uczuć fotografa, może również te uczucia powodować u osoby oglądającej zdjęcia. Mogę to porównać do uczuć towarzyszących przy słuchaniu muzyki. W zależności od tekstu czy rytmu, muzyka może wyrażać całkowicie różne impresje. Podobnie jest w fotografii, w zależności od tego, co umieścimy w kadrze, jaką kolorystykę zastosujemy, w jakiej porze roku robimy zdjęcie, może ono powodować inne uczucia.
Wyobraźmy sobie zdjęcie małego miasteczka na tle zachodzącego słońca z kilkoma małymi chmurkami na niebie – fotografia ta będzie powodować uczucie spokoju. Całkowicie inne doznanie będzie wywoływało zdjęcie biegacza na maratonie w zestawieniu kontrastowych barw.
Staram się w czasie pociągania za spust migawki myśleć jak mógłbym własne, różnego rodzaju przychodzące do mnie emocje, spostrzeżenia bardziej lub mniej pozytywne, osobiste przeżycia, umieścić w kadrze. Czasem jednakże tak bardzo udzielają mi się emocje osób obok, że zapisuję wynik obserwacji ich duszami. Bo jak to w życiu - nie zawsze spokojne niebo nad małym miasteczkiem świadczy o grzeczności. Czasem to cisza przed lub po burzy.
L: Są w świecie jakieś szczególne obiekty, które chciałbyś namierzyć, a potem zgłębiać swoim obiektywem? Co do tej pory głównie przykuwało uwagę Twojej trzeciej soczewki?
T: Do tej pory głównie fotografowałem kwiaty, szereg roślin, krajobrazy, mające coś w sobie miejsca, wszystko to pospolite, ale zarazem ujęte lub przedstawiające mi się nieszablonowo co napotkałem na swojej drodze. Od czerwca ubiegłego roku robię zdjęcia również zwierzętom, głównie koniom. Przy okazji wywiadu chciałbym uwadze czytelników zlecić gościnność Rancza Rosochacz.
Nie chciałbym rezygnować z podglądania zwierząt obiektywem, bo jest to rzecz, która sprawia mi radość. Jednakże zostać fotografem ślubnym – to byłoby w sam raz na moje marzenia.
L: Jaka według Ciebie przyszłość czeka fotografię?
T: Trudno powiedzieć w jaką stronę zmierza fotografia. Zapewne cały czas na rynek „będzie wypuszczany” coraz to nowocześniejszy i zaawansowany sprzęt – aparaty oraz obiektywy. Może fotograficy zrezygnują z udogodnień, jakimi są programy do obróbki zdjęć, a może to właśnie one rozwiną się jeszcze bardziej i staną się nieodzowną częścią fotografii.
L: Sepia, kolory czy czarno-białe? Jaką kolorystykę i fakturę obiektów lubisz?
T: Każda kolorystyka jest ciekawa, podobnie jest z fakturami. Mają swoje mocne punkty i uzasadnienie. Ostatnimi czasy dużo eksperymentuję właśnie z barwą, fakturą obiektów, wzorami, strukturami, które można w ciekawy, niepowtarzalny i przede wszystkim kreatywny sposób wykorzystać. Tonacje kolorów w zestawieniu z przyporządkowanym im, wyszukanym w terenie, nierzadko jedynym w swoim rodzaju przedmiotem, miejscem, człowiekiem mają w sobie tyle oryginalności, że nie sposób nie zachwycić się ich unikalnością. I wiem, że każde zdjęcie zrobione w myśl mojego stwierdzenia ma rację stać się w pewien sposób niepowtarzalne. Rejestruję momenty, które nie wracają. Zapisuję przeszłość zaklętą w kolorach, bo przecież kolory również czasem odchodzą. Stąd właśnie lubię każdą kolorystykę dlatego, że mogę ją użyć w różnym, ale zawsze świadomym celu.
L: Co jeszcze zamierzasz wprowadzić do swoich prac? Będziesz stawiał na klasykę czy innowacje?
T: Do tej pory moje zdjęcia były dość lakoniczne, jak u osoby początkującej. W tej chwili po zaczerpnięciu potrzebnej mi wiedzy na temat fotografii, jej kolorystyki, stylu, kreatywności, myślę, że moje zdjęcia będą coraz to lepsze. Spodziewam się postępów w nauce, a co za tym idzie przyjemności dla oka czytających moje prace. Dlatego ostatnio coraz to więcej zabawiam z kolorystyką, tematem fotografii, tłem, obróbką. Próbuję wprowadzić do swojej fotografii coś nowego, świeżego.
L: Czy wolisz w fotografii przekazywać prawdziwe obrazy czy przechodzące w artyzm?
T: Różnie, wszystko zależy od tego jaki mam pomysł na zdjęcie, co chcę aby ono przedstawiało. Jeżeli obiekt, który fotografuję jest wystarczająco fikuśny, rozmaity, kolorowy, wtedy fotografuję zastaną kompozycją ukazując prawdziwy obraz. Natomiast gdy tematem mojego zdjęcia ma być kwiat, rzecz, którą wszyscy znają pod taką postacią, zaczynam się bawić aby urozmaicić zdjęcie, stworzyć z niego artystyczny całokształt, który będzie ciekawy.
L: Opowiedz nam na koniec więcej o spotkaniach WGF czyli Woźnickiej Grupy Fotograficznej.
T: W deszczowe, pochmurne dni spotykamy się w Galerii Kultury w naszym mieście. Tam oglądamy zdjęcia własnego autorstwa, planujemy kolejne plenery, rozstrzygamy konkursy, które odbywają się między członkami naszej grupy, rozmawiamy o różnych technikach fotografii, uczymy się stosowania programów do obróbki zdjęć. W ładne, słoneczne dni wybieramy się na plenery w nieodkryte wcześniej miejsca i chwile - czy to na zachód słońca nad jeziorem, czy nocne zdjęcia w mieście. Staramy się sumiennie realizować zaplanowane przez nas sesje w danych miejscach, by później móc dostąpić radości kolejnych. Częścią naszych emocji dzielimy się na profilu facebookowym grupy WGF.
L: Zachęcona i obezwładniona Twoją cudowną mocą w fotografii, chciałabym nieśmiało zapytać o inne zainteresowania Tobiasza Janusa. Zdradzisz nam co jeszcze lubisz?
T: Interesuję się wszystkim co jest związane z fotografią i filmami, głównie tymi o tematyce podróżniczej. Jednak niewiele osób wie, że interesuję się również Stanami Zjednoczonymi. Moim skrywanym do tej pory marzeniem jest odwiedzenie tego kraju, zwiedzenie stanów Mid-Westu, sfotografowanie już kultowych miejsc, jak i tych mniej znanych, poznanie ludzi i kultury tego państwa. Póki co pozostało mi zgłębianie tematu daleko od Stanów, ale jestem coraz bliżej.
Moje spostrzeżenia odnośnie twórczości Tobiasza Janusa:
Stosowane przez Tobiasza motywy to dość duża skala impresji estetycznych skomponowanych zmysłem autora. Dokonuje on aktu tworzenia według klasycznych zasad dobrego warsztatu i edukacji pana Wojtka. Czasem ujawnia nowe spojrzenia, w których z właściwą sobie kreatywnością, łamie dotychczasowe zasady, przy czym należycie wykonane zdjęcia potrafią się obronić z wyłamań. Zdjęcia Tobiasza są technicznie bardzo dobre, bo pamięta o duszy fotografii (świetle), wydobywa kształty, klimat, plastykę obrazu. Stosuje gry świateł, kontrasty w fakturach i barwach, odczuciach (zimno przeciwstawione ciepłu), sprzeczności w elementach. Stosuje dynamikę w statycznych historiach, wkłada te historie w ramki i pamięta o decydującym momencie wg Cartier-Bressona. Bawi się perspektywą zachowując niezagmatwaną kompozycję. Dobrze wypełnia kadry, bo są robione z przemyślanych punktów widzenia. Czyste, ciekawe, uporządkowane, niepospolite opowieści. Niezwykle malarskie.
Fotograficzne metafory Tobiasza są na szóstkę, bo są pełne refleksji, interesującego pola wypełnionego obiektami, przemawiają. Panoramy światów młodego artysty to skrupulatne obserwacje w obszarze natury, scen na terenie miasta, interesującej galerii postaci i zjawisk. Sytuacje w kadrze mówią o codzienności i wyjątkowości. Widzimy stany emocjonalne u ludzi i zwierząt. Są tak mocno naturalni, istniejący. Przy tym ich istnienie niesie tajemnicę, pewien sekret oblicza, ciekawość ich wnętrza. Prace Tobiasza są autentycznie szczere, wiarygodne, widać w nich miłość przy dotyku spustu migawki.
Tobiasz poszukuje jeszcze własnego stylu. Jest w trakcie przygody, która ma ambicje nauczyć go lekcji życia w fotografii. Świadomie szuka oryginalnego stylu, nie ignoruje stopni wtajemniczenia ucząc się od innych, lepszych, dojrzalszych. To dobrze wyrokuje mu na przyszłość. Postęp techniczny, jaki niesie fotografia nie jest w stanie zastąpić nieokrytych pokładów artystycznych u osób zajmujących się fotografią. Tobiasz trzymając sprzęt, plus przede wszystkim jego spostrzegawcze oko, są głębią oceanu talentu. Zaświatami mocy twórczej, która na szczęście została uwolniona i może cieszyć odbiorcę.
Dziękuję Tobiaszowi za rozmowę o byciu szczęśliwym posiadając po prostu aparat fotograficzny. Galerii Kultury w Woźnikach za to, że będąc z nimi jako nauczyciel, od nowa mogłam stać się pokornym uczniem, a znajomości, które zawarłam nie były w żadnym sensie przypadkowe, czego dowodem jest wywiad z Tobiaszem Janusem. Woźnickiej Grupie Fotograficznej gratuluję podjęcia konkretnych zadań, a poprzez rysowanie światłem ukazywanie niepospolitego piękna tego świata. Trzymam kciuki za rozwój miejsca i ludzi, którzy już na zawsze są zapisani w mojej pamięci.
TOBIASZU - A TY MOCNO DIERŻ SWÓJ SPRZĘT FOTOGRAFICZNY! BĘDĘ OBSERWOWAŁA TWÓJ ROZWÓJ JAKO ARTYSTY. Cieszę się, że jako pierwsza mogłam napisać o Tobie. Jestem pewna, że kiedyś będziesz udzielał wielu wywiadów. :)